niedziela, 28 stycznia 2024

Recenzja Burial Moon „Burial Moon”

 

Burial Moon

„Burial Moon”

Signal Rex 2023

Debiutancki mini międzynarodowego Burial Moon włączyłem sobie głównie dlatego, iż okładka tego wydawnictwa momentalnie skojarzyła mi się z grafika z debiutu…  doskonale się domyślacie kogo. Podobieństwo jest bowiem uderzające. Nie, żebym liczył, iż muzycznie chłopaki też pójdą tą ścieżką, ale ze zwykłej ciekawości. Zatem co tu mamy… Tematycznie wszystko się nawet zgadza. Burial Moon to bardzo surowy black metal wyraźnie zainspirowany wydarzeniami z lat dziewięćdziesiątych na Półwyspie Skandynawskim. Albo, pośrednio, graniem portugalskim, czyli Black Cilice i te sprawy. Zatem hord balansuje na cienkiej linii, za która tak naprawdę więcej jest dudnienia i bzyczenia niż samej muzyki. I niestety, znacznie się przechyla w przepaść. Rozumiem ortodoksów, którzy tego typu zapętlonymi harmoniami się podniecają, bo poniekąd stanowią one zaprzeczenie ugrzecznionego grania spod znaku mainstreamu. Dla mnie jednak tego typu akty stanowią jedynie pewnego rodzaju, trochę zużytą już, ciekawostkę i głębsze się w niej zanurzanie traktuję jako zbędne. „Burial Moon” to cztery numery, wszystkie w zasadzie do siebie podobne. Gitary szumią nawet bardziej niż bzyczą, toporne bicie perkusji wybrzmiewa w tle nieco tylko bardziej finezyjnie niż na „Transilvanian Hunger”, a bas, nawet jeśli gdzieś tam się pojawia, to i tak najczęściej tonie w tej trochę  bezkształtnej ścianie dźwięku. Rolę wiodącą stara się odgrywać wokal. Tylko że w tym przypadku nie jest to klasyczny wrzask, lecz podniosłe zaśpiewy czystym głosem. Ani to nie brzmi monumentalnie, ale rytualnie, choć faktycznie inaczej niż w większości przypadków. Do kompletu mamy jeszcze partie klawiszowe, ograniczające się do płynącego niemal bez przerwy, ledwo słyszalnego tła, kompletnie dla mnie bezużytecznego. Przeleciał mi ten dwudziestominutowy album przez głowę dwukrotnie i nic w niej nie pozostawił. Z drugiej strony też nie rozdrażnił. Zatem jeśli miałbym podsumować „Burial Moon” jednym zdaniem, to jest to materiał kompletnie mi obojętny. Niczego nowego na nim nie znajdziecie, bo przeznaczony jest zapewne wyłącznie dla tych najbardziej „złych”, którzy nawet szum wiertarki, o ile jest czarna, uznają za kvlt. Ja podziękuję.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz