„De
Republica”
Les Acteurs
de l’Ombre Productions 2024
Kurwa,
konia z rzędem temu, co ogarnie współczesną scenę metalową. Musiałby chyba nic
nie robić, tylko śledzić uważnie, co się na niej ukazuje, a podejrzewam, że i
tak sporo by mu umknęło. Nie myślcie, że to z mojej strony jakieś tłumaczenie,
niemniej fakt pozostaje faktem. Weźmy, chociażby taki zespół jak Griffon.
Panowie grają już ponad dekadę, niebawem ukaże się ich trzeci długograj
zatytułowany „De Republica”, a ja przyznaję się, jak na spowiedzi, że nie
wiedziałem nawet o ich istnieniu. Teraz jednak już o nich wiem, jestem po
kilkukrotnym przesłuchaniu ich najnowszego materiału i obiecuję, że w wolnej
chwili sprawdzę także poprzednie produkcje paryżan, gdyż „Republika” to kawał
dobrego grania jest, o ile potraficie strawić współczesne oblicze nasyconego
symfoniką, nawiązującego do historycznych wydarzeń, wyprodukowanego podług
dzisiejszych standardów Black Metalu. Przyznam szczerze, że nawet ja mam
niekiedy kłopot z takimi produkcjami (choć moja muzyczna tolerancja jest dosyć
duża), jednak jeżeli chodzi o trójeczkę Griffon, to mogę śmiało powiedzieć, że
podoba mi się ta płytka. Jest w niej bowiem szaleństwo, pewnego rodzaju
majestatyczna dzikość, jak i nieliche pierdolnięcie, że o wysokich umiejętnościach
technicznych poszczególnych muzyków już nie wspomnę. Jak pragnę zdrowia, wiedzą
ci panowie, co robią i powiadam Wam, robią to dobrze. Beczki potrafią zatem
uderzyć siarczyście, złamać rytm, jak i zagrać nieco lżejsze, bardziej
klimatyczne patenty, cztery struny (oczywiście umowne, bo na współczesny gryfie
basowym może być ich nawet siedem) także gęsto się uzewnętrzniają i także potrafią
sponiewierać konkretnie, jak i wycinać niemal matematycznie dokładne wzory bez
utraty siły i mocy. Wiosła natomiast to już w mordę klasa sama w sobie. Ich
linie są agresywne i pełne jadu, a zarazem ujmują warsztatem technicznym i
precyzją wykonania, a do tego są zagęszczone niczym polska zasmażka do białej
kapusty ze skwarkami. Wokale, sample, jak i obszerne orkiestracje także robią
robotę, podkreślając w pewien sposób desperację i furię rewolucjonistów, oraz ich
rozterki duchowe, które niewątpliwie nimi w tamtym czasie targały (są to
oczywiście w mniejszym lub większym stopniu tylko moje domysły, ale tak to
widzę na podstawie tego, co usłyszałem na tym krążku).Naprawdę dobre, no nie,
wróć, bardzo dobre granie. Polecam wszystkim, którzy potrafią oddzielić ziarno od
plew, bądź jak kto woli żyzne gleby od nieużytków. Mnie się w każdym razie
podoba.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz