wtorek, 20 lutego 2024

Recenzja Above Aurora „Myriad Woes”

 

Above Aurora

„Myriad Woes”

War Anthem Rec. 2024

Above Aurora to jeden z zespołów, które po raz pierwszy zobaczyłem na koncercie. Zakupioną wówczas debiutancką płytę mocno wymęczyłem, uznając ją za pierwszy krok w karierze bardzo dobrze rokującego zespołu. Następujące w czasie późniejszym „Path to Ruin” oraz „The Shrine of Deterioration” również były dla mnie wydawnictwami bardziej niż solidnymi, stąd też po „Myriad Woes” sięgnąłem niemal natychmiast po tym, jak album ten wylądował w mojej skrzynce. Odsłuchałem go kilka razy i muszę niestety stwierdzić, że coś się, w idealnie niemal wyglądającym rozwoju, chyba zacięło. Najpierw pomyślałem, że takie moje odczucie wynika z tego, iż panowie postanowili nagrać najspokojniejszy, najbardziej klimatyczny materiał w swoim dorobku. Bo taki on faktycznie jest. Bardzo stonowany, utrzymany w wolniejszym tempie, nadziany różnymi samplami i wyciszaczami. Nie jest to jednak wykładnią, gdyż niejednokrotnie odpływałem przy płytach, które właśnie na klimacie zostały zbudowane. Zdaje mi się, że z muzyki Above Aurora zniknął gdzieś ten naturalny dar do tworzenia dobrych, wciągających melodii. Niby nadal znajdziemy tu zimne, blackmetalowe harmonie okraszone gdzieniegdzie drobnym dysonansem, ale nie wsysają one już odbiorcy po całości, jak to miało miejsce uprzednio. „Myriad Woes” jawi mi się jako materiał nazbyt rozwodniony, pozbawiony czegoś, na czym można by zawiesić ucho na dłużej. Otwierający całość, ponad dziesięciominutowy „Inner Whispers” dość mocno się dłuży zamiast wzniecać niepokój i budować napięcie. Kolejne kompozycje przelatują w zasadzie bez większej uwagi, często prowokując zerkanie na zegarek. Owszem, zdarzy się dobry moment, jak choćby niezła melodia w pierwszej części „No More Shall the Boulder Descent”, ale zamiast jej rozwinięcia zespół ponownie zwalnia i wrzuca filmowe cytaty, powodując natychmiastowe opadanie emocji. Gdyby ten materiał wyszedł spod ręki początkującego zespołu, to powiedziałbym może, że czuć w tym potencjał. Jednak od Above Aurora oczekiwałem czegoś więcej, stąd moje rozczarowanie. Coś tu ewidentnie nie pykło. Przejdę zatem obok „Myriad Woes” trochę wzdrygając ramionami, trochę udając, że nie zauważyłem. Mam nadzieję, że przy okazji kolejnej produkcji chłopaki ponownie mnie nie zawiodą. Czego im i sobie życzę.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz