środa, 7 lutego 2024

Recenzja Dom Zły „Ku Pogrzebaniu Serc”

 

Dom Zły

„Ku Pogrzebaniu Serc”

Arcadian Industry 2024

Dom Zły to dla mnie kult. Mówię oczywiście o filmie, z tytułu którego zapewne nazwę swoją zaczerpnął zespół z Puław. Bo z muzyką pod tym szyldem do wczoraj moje drogi się okazji skrzyżować nie miały. Ale jak już do tego doszło, to myślałem, że rozejdą się szybciej niż zeszły. Kto czyta co piszę, ten wie dlaczego. Szybko się jednak okazało, że czasem, jeśli wszystko cyka jak w szwajcarskim zegarku, drobne mankamenty, zwłaszcza odpowiednio podrasowane, nie stanowią problemu. Po kolei zatem. „Ku Pogrzebaniu Serc” to trzy kwadranse black metalu w bardziej nowoczesnym stylu. Tak, mam na myśli skręcanie chwilami w kierunku „post”, choć w tym konkretnym przypadku jest to raczej drobny wychył niż skakanie w ów nurt na główkę. Podstawą muzyki Domu Złego jest bez wątpienia czarny black metal pochodzenia skandynawskiego z całą masą niesamowicie wkręcających się w głowę tremolo, wabiących swoją melodią a jednocześnie głęboko raniących swoimi cierniami. Są to tony o wysoko atmosferycznym zabarwieniu, z zachowaniem jednak idealniej wręcz równowagi i nie popadaniu w symfoniczną przepaść. Wspomniana melodia zyskuje głęboki, melancholijny odcień kiedy zespół zwalnia i zanurza się w klimaty bardziej nastrojowe, co ma miejsce głównie w drugiej części albumu. Z drugiej strony są na tym krążku momenty, acz nieliczne, o nieco prostszym, punko / hardcore’owym schemacie, jak choćby „Czarny Ptak”, czyniące „Ku Pogrzebieniu Serc” nie do końca oczywistym i jednolitym. Trzeba jednak otwarcie przyznać, że nawet jeśli w muzyce tej nie ma zbyt wiele odkrywczości, to każdy z zamieszczonych na tym wydawnictwie numerów ma swój charakter. Więcej, każdy z nich jest tak samo dobry a wszystkie razem, mimo istniejących miedzy mini drobnych różnic, tworzą nierozerwalny, spójny monolit o magicznym klimacie. W jego budowanie niebanalny wkład mają teksty. Nie na siłę przeintelektualizowane, dobitne, wyśpiewywane w bardzo emocjonalny i choć dosyć schematyczny sposób. Ania faktycznie czuje to co robi i muszę szczerze przyznać, że mimo iż jednak barwa kobiecego growla zawsze będzie mnie drażnić, to w tym przypadku naprawdę nie mogę mieć większych zastrzeżeń, nawet jeśli złośliwie bym chciał. Dom Zły mógłbym pod względem płynących z ich nowej płyty emocji zestawić choćby z Kłami. Zdaje mi się, iż oba te zespoły w podobny sposób grają kontrastami, tworzą zbliżoną aurę i równie dosadnie grają na uczuciach odbiorcy. „Ku Pogrzebaniu Serc” to fantastyczny album, zresztą z fantastycznym, niesamowicie hipnotyzującym zakończeniem, sprawiającym, że kiedy zapada cisza, aż chce się ponownie wcisnąć „play”. Jestem totalnie kupiony, wsiąkłem po same pachy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz