piątek, 9 lutego 2024

Recenzja Nekkrofukk “Don't Be Tempted by the World of Shit... This Is the World of the Devil”

 

Nekkrofukk

“Don't Be Tempted by the World of Shit... This Is the World of the Devil”

Putrid Cult 2024

Z Nekkrofukk mam trochę tak jak z alkoholem. Owszem, nie stronię od droższych trunków, jeśli sytuacja wymaga, potrafię także wypić leganckiego drinka z palemką. To jednak zdarza mi się zdecydowanie rzadziej niż ochota na totalną najebkę. A wówczas sięgam najczęściej po browara taniego, ale mocnego, oby poniewierał. Lord Kaos i jego twórczość to prymitywizm i bluźnierstwo w najszczerszej i najprostszej postaci. W tym tytule, od debiutanckiej EP-ki „Nukklear Goat Vomit”, wysranej na świat ponad dziesięć lat temu, kompletnie nic się nie zmieniło. Ale czy ktokolwiek chciałby zmian, jeśli coś jest praktycznie doskonałe? No ni chuja! Piąty duży krążek Nekrozjeba to kontynuacja podróży ścieżką Diabła ku wrotom piekielnym. To pół godziny prymitywnej muzyki, utrzymanej w średnim / wolnym tempie, opartej na klasycznym Hellhammer, Beherit czy Necro Schizma, w stu procentach satanistycznej i bezkompromisowej, nie uznającej rządzących rynkiem wydawniczym trendów. Muzyki będącej kwintesencją kultu Kozy i jej tysiąca młodych. Nowy album Nekkrofukk to kolejna czarna msza odbywająca się przy ociekających smołą akordach, podkreślających religijny charakter ceremonii klawiszowych dodatkach czy kościelnych śpiewach, i głębokim, wyrzygującym niezrozumiałe frazy wokalu. Jeżeli w przypadku tego projektu można w ogóle mówić o jakimkolwiek rozwoju, to dotyczyć on może jedynie bardzo drobnych różnic w brzmieniu między poszczególnymi wydawnictwami. Na „Dont Be Tempted by the World of Shit…” zauważam powrót do głębszego i niezwykle masywnego sundu gitar, zbliżonego do „Antikkrist Venomous Uteroplacental Injekktor of Goat Semen…”, z nieco bardziej tym razem mechaniczną, chylącą się momentami nieco w kierunku industrialnym perkusją. Zgodnie z tradycją znajdziemy na tym krążku także cover, tym razem w postaci „Garden of Twilight” rodzimej legendy z Łodzi, który dzieło wieńczy. Muzyki Nekkrofukk nikomu tłumaczyć nie trzeba, ona nie ma drugiego dna. Tu wszystko jest wyłożone na tacy niczym świeżo ścięta głowa Chrystusa. To jest twórczość zero – jedynkowa. Albo się ją kocha bezgranicznie, albo można grzecznie wypierdalać. Jeśli piekło istnieje, a Szatan lubi masturbować się przy pieśniach ku swej chwale, to bankowo czyni to przy dźwiękach Nekkrofukk. Czyste zło.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz