Vipassi
„Lightless”
Season
Of Mist 2024
Vipassi
to australijski band grający progresywny metal. Ich epka z 2016 roku w
środowisku lubującym się w technicznym graniu, zrobiła niemałą furorę.
Miłośnicy instrumentalnych popisów będą mogli raczyć się jej kontynuacją, bo
właśnie ukazał się długogrający debiut tej czwórki muzyków. Zawiera on osiem
numerów bez jakichkolwiek wokali, co wielbicielom tego typu podejścia do metalu
nie będzie zapewne przeszkadzać, gdyż zostaną sam na sam z czystym dźwiękiem.
Cóż można napisać o tych pięćdziesięciu minutach? Na przykład to, że
„Lightless” jest zbiorem kompozycji wypełnionych po brzegi wirtuozerskimi
zagrywkami gitarowymi, bezprogowego basu oraz perkusji. Ilość występujących
tutaj smaczków, falbanek czy koronek zadowoli każdego fana tego gatunku.
Wszystkie te klasyczne solówki, delikatne muśnięcia strun, subtelne tremolo i
takowe zawijasy, są doskonale ze sobą połączone. Nie myślcie jednak, że tylko
tutaj „plumkanie” istnieje, ponieważ Australijczycy nie zapomnieli o bardziej
zdecydowanych rytmach, które objawiają się w postaci siarczystych i
jednocześnie wyrafinowanych riffów, atakujących momentami na modłę death
metalową. Ciężkie kostkowanie niekiedy przechodzi nawet w wyważone dysonanse,
ale też można tu spotkać trochę dołujących akordów, opartych na shoegaze’owych
patentach, podczas których gęste brzmienie zastępują charakterystyczne
przestery, zabierające słuchacza w introspekcyjne rejony. Całość doprawiona
jest w wysublimowany sposób syntezatorowym tłem, które dopełnia te już i tak
niezwykle bogate oraz klimatyczne struktury. Najnowsze wydawnictwo Vipassi jest
melancholijną podróżą, napisaną przez utalentowanych muzyków. Ubierają oni
progresywny metal w istne dzieło sztuki, które nie stroniąc od brutalnych nut,
przybiera chwilami również jazzowy fason, zalewający nas bogatymi
improwizacjami, gdzie dialog między gitarami, a basem, w który wtrącają się
także beczki, to poezja. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, iż kompozytorzy
„Lightless”, tworząc te przestrzenne i wielowarstwowe konstrukcje, nie
koncentrują się jedynie na sobie, prześcigając się wzajemnie w jak najbardziej
skomplikowanych formach wyrazu, ale rejestrując ten krążek nie zapomnieli o
odbiorcach i zrobili to dla nich, aby zabrać ich w tą skrajnie przyjemną dla
zmysłów eskapadę.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz