piątek, 9 lutego 2024

Recenzja Vipassi „Lightless”

 

Vipassi

„Lightless”

Season Of Mist 2024

Vipassi to australijski band grający progresywny metal. Ich epka z 2016 roku w środowisku lubującym się w technicznym graniu, zrobiła niemałą furorę. Miłośnicy instrumentalnych popisów będą mogli raczyć się jej kontynuacją, bo właśnie ukazał się długogrający debiut tej czwórki muzyków. Zawiera on osiem numerów bez jakichkolwiek wokali, co wielbicielom tego typu podejścia do metalu nie będzie zapewne przeszkadzać, gdyż zostaną sam na sam z czystym dźwiękiem. Cóż można napisać o tych pięćdziesięciu minutach? Na przykład to, że „Lightless” jest zbiorem kompozycji wypełnionych po brzegi wirtuozerskimi zagrywkami gitarowymi, bezprogowego basu oraz perkusji. Ilość występujących tutaj smaczków, falbanek czy koronek zadowoli każdego fana tego gatunku. Wszystkie te klasyczne solówki, delikatne muśnięcia strun, subtelne tremolo i takowe zawijasy, są doskonale ze sobą połączone. Nie myślcie jednak, że tylko tutaj „plumkanie” istnieje, ponieważ Australijczycy nie zapomnieli o bardziej zdecydowanych rytmach, które objawiają się w postaci siarczystych i jednocześnie wyrafinowanych riffów, atakujących momentami na modłę death metalową. Ciężkie kostkowanie niekiedy przechodzi nawet w wyważone dysonanse, ale też można tu spotkać trochę dołujących akordów, opartych na shoegaze’owych patentach, podczas których gęste brzmienie zastępują charakterystyczne przestery, zabierające słuchacza w introspekcyjne rejony. Całość doprawiona jest w wysublimowany sposób syntezatorowym tłem, które dopełnia te już i tak niezwykle bogate oraz klimatyczne struktury. Najnowsze wydawnictwo Vipassi jest melancholijną podróżą, napisaną przez utalentowanych muzyków. Ubierają oni progresywny metal w istne dzieło sztuki, które nie stroniąc od brutalnych nut, przybiera chwilami również jazzowy fason, zalewający nas bogatymi improwizacjami, gdzie dialog między gitarami, a basem, w który wtrącają się także beczki, to poezja. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, iż kompozytorzy „Lightless”, tworząc te przestrzenne i wielowarstwowe konstrukcje, nie koncentrują się jedynie na sobie, prześcigając się wzajemnie w jak najbardziej skomplikowanych formach wyrazu, ale rejestrując ten krążek nie zapomnieli o odbiorcach i zrobili to dla nich, aby zabrać ich w tą skrajnie przyjemną dla zmysłów eskapadę.

shub niggurath

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz