SANKŌ
- SAKUSEN
„End of Nothing”
DIY Zrup Leprzy Prod. 2023
Termin
Sankō-Sakusen, wywodzący się z języka chińskiego został spopularyzowany w
Japonii w pod koniec lat 50-tych XX stulecia, a opisywał taktykę, jaką
stosowały jednostki Cesarskiej Armii Japońskiej w czasie II Wojny Światowej.
Strategia ta składała się z tzw. „trzech wszystkich” (wszystko zabijać, palić i
grabić), a w oficjalnych dokumentach nazywano ją „strategią spalonej ziemi” lub
„strategią palenia do samej ziemi”. Można powiedzieć, że Sankō-Sakusen, czyli
zespół założony podobno przez Puzka i Christoffa (a więc niegdysiejszych
członków Death/Grindowego ansamblu Paranoia)stosuje tę samą doktrynę. Najeżdża,
spuszcza konkretny wpierdol i pozostawia po swym tournée jeno dymiące
zgliszcza. „End of Nothing” zawiera bowiem bezkompromisową, niszczącą ze wszech
miar muzykę, która jest agresywną hybrydą zmetalizowanego Hardcore’a z jego przyrodnim,
bardziej brutalnym bratem Grindcore’m, a ów rodzinny tandem doprawiony jest
strukturami charakterystycznymi dla przybrudzonego, gwałtownego, natarczywego
Crust/Punka, elementami znerwicowanego Power Violence, jak i formułami znanymi
z surowego, koszernego Metalu Śmierci. Tak więc beczki roznoszą wszystko w
piździec i choć hołdują raczej nieskomplikowanej, klasycznej, pierwotnej szkole
łomotu, to są zarazem soczyście zagęszczone i łoją konkretnie, oraz ciężko. Bas
hula dziarsko, a przy tym rozrywa wnętrzności na strzępy, zaraz po tym, jak
powywraca je na lewą stronę. Wiosło szyje grubym ściegiem inwazyjnych,
okrutnych, bezlitosnych riffów, a cierpkie, natarczywe, nasycone bezwzględną
furią wokalizy idealnie uzupełniają ten konglomerat bezlitosnych dźwięków i
zarazem zdrowo cisną na mózgowy pień. Znajdziemy także na tym krążku kilka
ciekawych rozwiązań rytmicznych, harmonicznych, aranżacyjnych, jak i typowo
muzycznych, które usłyszycie, gdy tylko dacie szansę tej płycie, wszak, gdybym
wszystko wyłożył tu na tacy, to byłoby nudno, nieprawdaż? Kto więc
lubi wysokooktanowy, energetyczny, bezkompromisowy, muzyczny crossover, ten czym prędzej powinien
zaopatrzyć się w „Koniec Niczego”, gdyż to naprawdę solidna porcja rasowego,
ekspresyjnego i nadzwyczaj fachowego jebnięcia.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz