ZAWRAT
/ HAUNTED SANITY / GOATCHURCH
„Life, Destruction, Death”
(Split)
Werewolf Promotion 2023
Oto
i mamy kolejny split sygnowany logiem Werewolf Promotion, jaki ukazał się
jeszcze w zeszłym roku. Wydawnictwo to, które dzielą Zawrat, Haunted Sanity i Goatchurch
jest w pewnym sensie wydawnictwem specjalnym (nie mylić bynajmniej z
wydawnictwem specjalnej troski). Produkcja ta dokumentuje bowiem i zarazem zamyka
pewien etap pracy Glomor’a, który to odpowiada za wszystkie te trzy hordy (choć
oczywiście nie tylko, gdyż ów spaczony ciemnością jegomość tworzył także w
Black Grave, Swarost, Order of Tepes, czy Pale Mist). Postanowił on sobie, by
po 15 latach katorżniczej pracy na Black Metalowej scenie zakończyć istnienie
projektów Zawrat, Haunted Sanity, Goatchurch i Pale Mist, czyli tak naprawdę
części siebie znanej jako Glomor. Nie wiem, co pchnęło go tak drastycznej
decyzji i wiedzieć nawet nie chcę, niemniej jednak fakt pozostaje faktem i nie
mnie z jego decyzją dyskutować. Ja mogę jedynie ukłonić mu się nisko i podziękować
za te lata wyrzeczeń i materiały, które powstały z jego inicjatywy. Jeżeli zaś
chodzi o muzykę, jaką usłyszymy na tym krążku, to oczywiście obraca się ona
wokół Black Metalu z charakterystycznym szlifem, gdyż chłop miał swój własny,
rozpoznawalny styl, niezależnie od tego, w jaką stronę zwrócił akurat swe
spojrzenie. Zawrat to zatem koszerne, surowe, czarcie granie ukierunkowane po
mojemu nieco ku stylistyce Pagan, jednak na tyle subtelnie i delikatnie, aby ów
kierunek nie raził i nie odrzucał niepotrzebną cepeliadą i nie kojarzył się z
klepaniem po dupie pulchnej, rumianej dziewoi podczas tańców na klepisku.
Haunted Sanity mimo swych
niezaprzeczalnych powiązań z diabelskimi dźwiękami sięga także
(przynajmniej chwilami) do korzeni Doom Metalu, więc wałki te są cięższe i
bardziej dosadne, choć zdecydowanie we wczesnym, przaśnym i tradycyjnym tego
słowa znaczeniu. Goatchurch to natomiast powrót do barbarzyńskiej, czarciej
surowizny ukierunkowanej mocniej w stronę korzennie surowego Raw Black Metalu,
w dźwiękach którego rozpoznać możemy zarówno wpływy sceny Rosyjskiej,
Portugalskiej, jak i Francuskiej spod znaku Les Légions Noires. Jak zatem
widzicie, wspólną cechą każdego z projektów, z jakimi mamy okazję obcować na
tym wydawnictwie jest pasja do jadowitej, naznaczonej oddechem Diabła, surowej
muzyki. W każdym z nich jednak przedstawiona jest ona w inny sposób i udowadnia
niezbicie, że prostota, a niekiedy i minimalizm mają wiele twarzy, a każda może
fascynować.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz