Purulency
„Transcendent
Unveiling Of Dimensions”
Caligari Records 2024
O
w chuj! Ostatni raz death metalowe demo pozamiatało mną tak w 1990 roku, kiedy
ukazała się druga taśma fińskiego Funebre. Amerykanie z Purulency umieją
przypierdolić, nie ma co. Ciężkość ich muzyki jest porażająca. Wygenerowana
przez gruzowate gitary, zapiaszczony bas oraz o odpowiednich naciągach
perkusję, miażdży, mieli i spowija wszystko oparami śmierci. Proste i
zawiesiste riffy, zrywające się chwilami do słoniowatego kłusu w towarzystwie
d-beatów, poprzecinane tu i ówdzie szalonym solem i niepokojąco brzmiącymi,
piskliwymi akordami, budują niesamowity klimat. Intrygujący decior podany w
inteligentny sposób pomimo jego prymitywnego charakteru, który jednak sprytnie
ten kwartet z Tennessee urozmaica nieco zawiłymi patentami. Duszności
spowodowane wytwarzanymi przez Purulency miazmatami, rozwiewają, wpuszczając
trochę powietrza, które i tak jest gorące, cyklicznie powracające eksplozje
szybszego kostkowania. Instrumentom nie
ustępuje oczywiście wokalista, bo jego niski growl u bardziej wrażliwych może
powodować nudności. Chorobliwy i niezwykle soczysty death metal rodem z lat
dziewięćdziesiątych, który wbrew swojej gęstości i brutalności, posiada również
sporo chwytliwych rytmów, a te jak myślę doskonale sprawdzą się podczas
występów na scenie. Ten mocny materiał 26 stycznia wyda Caligari Records na
kasetach w liczbie 150 kopii. Jak znowu przyjdzie do mnie taki jeden, żebym mu
coś ciekawego pożyczył, to wręczę mu „Transcendent Unveiling Of Dimensions”,
gdyż chyba lubi rejony Demilich czy Demigod. Mam nadzieję, że ten obiecujący
początek będzie miał rychło swą kontynuację.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz