sobota, 10 lutego 2024

Recenzja THE RITE „The Astral Gloom”

 

THE RITE

„The Astral Gloom”

Iron Bonehead Productions 2023

Jak zapewne pamiętacie (a jak nie pamiętacie, to właśnie teraz zamierzam Wam o tym przypomnieć), pierwszy materiał Duńsko-Włoskiego ansamblu The Rite zatytułowany „The Brocken Fires” zbeształ mnie tak, że omal krzyżem nie padłem tak, jak stałem. Pisałem o tym zresztą na łamach Apocalyptic Rites, więc tajemnicy robić z tego nie zamierzam. Dziś w mym odtwarzaczu obraca się drugi pełniak tej hordy, wydany w 2023 roku „The Astral Gloom” i bez zbytniego pierdolenia w bambus powiadam Wam, że ponownie jestem rozjebany na atomy. Rzeczony materiał po prostu miażdży i gnoi, siejąc zarazem w mej głowie spustoszenie tak potworne, że aż trudno wyrazić to słowami. Jakże jednak mogło być inaczej, skoro panowie kontynuują i zarazem doskonalą swój styl zapoczątkowany w Roku Bestii 2018-tym? Ponownie więc obcujemy z ciężkim, na wylot przesiąkniętym gęstym, lepkim mrokiem Black/Doom Metalem odwołującym się otwarcie do najlepszych tradycji tego gatunku, czyli kultowych już dziś produkcji Hellhemmer/Celtic Frost, Samael, Alastis, Goatlord, Mortuary Drape, Taranis, czy Pandemonium. Beczki gniotą tu więc okrutnie, grubo ciosany bas pulsuje złowrogo, tłocząc nieprzerwanie w krwiobieg tej produkcji zatrutą, czarną krew, zawiesiste, gęste, hipnotyzujące riffy o niemal rytualnym charakterze masakrują, obracając w proch wyimaginowane poczucie wewnętrznego komfortu, a obskurne, demoniczne wokalizy rodem z samego dna piekieł, oraz mistyczny, upiorny klawisz podkreślają duszny, okultystyczny feeling, jaki całymi wręcz wiadrami wylewa się z tego krążka. O tak, atmosfera tej płyty powala na glebę i sprawia, że szlochamy nadzy w ciemnościach, a żeby było weselej, w chuj nam się to podoba i każdorazowo po zakończeniu tego obrzędu ze łzami w oczach prosimy o więcej (a przynajmniej otwarcie przyznaję, że ja tak mam). Na albumie tym można także odnaleźć wibracje rodem z wczesnych lat 80-tych,  nawiązujące swym specyficznym charakterem do twórczości Death SS, jak i Mercyful Fate, co zdecydowanym ruchem ręki (lewej oczywiście) ubogaca go i podkreśla jego ze wszech miar diabelską naturę. „The Astral Gloom” to płytka kurwa wyśmienita i jako oddany jej wyznawca gotów jestem bronić jej piersią własną(a pierś u mnie słusznych rozmiarów). Dołączcie zatem do mnie i razem recytujmy z oddaniem jej pradawne zaklęcia. „The Power of Darkness, A Perpetual Might, Timeless and Ageless, A World Without Light” Ołtarz już gotowy, świece płoną, niech rozpocznie się rytuał. „Astralny Mrok” nadchodzi…

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz