środa, 14 lutego 2024

Recenzja SKALFAR „Cryptic Curses”

 

SKALFAR

„Cryptic Curses”

Teufels Zeug Records 2023

Pomorze Przednie to kraina, którą targały w przeszłości rozliczne walki. Najpierw plemienne pomiędzy Słowianami Połabskimi a Sasami, a w późniejszym czasie  pomiędzy królestwami i cesarstwami, że wymienię tylko Cesarstwo Rzymskie, królestwo Danii, Szwecji, Polski, czy też Prus rządzonych wówczas przez dynastię Hohenzollernów. W 1945 roku większość terenów Pomorza została przyznana Polsce, a po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku pozostała część tego regionu utworzyła wraz z Meklemburgią jeden kraj związkowy, który przetrwał do dnia dzisiejszego. W tej właśnie krainie tworzy swe czarcie dźwięki bluźniercza horda zwąca się Skalfar, która to w zeszłym roku wydała pod kuratelą Teufels Zeug Records swój drugi album długogrający. „Cryptic Curses”, bo o nim mowa, to trochę ponad 58 minut zaimpregnowanego smołą i piekielnymi wyziewami Black Metalu, obok którego żaden wyznawca czarnej sztuki nie powinien przejść obojętnie. Królują tu bowiem ciężkie, konkretnie cisnące beczki, chropowaty, mięsisty bas o głęboko wrzynających się w ciało krawędziach, surowe, zimne, wściekłe riffy o mizantropijnym wydźwięku i rasowy, demoniczny, złowróżbny scream. Gdzieniegdzie przewinie się także gustowna wstawka parapetu, popaprany mocniej, atonalny akord, czy tekstura rodem z bardziej klasycznych, metalowych form, co uwypukla mrok i okultystyczne wibracje wylewające się z tego krążka całymi niemal wiadrami. Podobnie ma się tu zresztą sprawa z meandrującymi, jadowitymi melodiami. Nie tępią one ostrza tej płyty, a wręcz przeciwnie, nadają jej szatańskiego pazura,  jak i piekielnego majestatu. Mimo że całość oparto na klasycznych, gatunkowych formułach (i myślę tu o tradycji nie tyle skandynawskiej, ile raczej środkowoeuropejskiej z delikatną domieszką południowoamerykańskiego szlifu), to jednak poszczególne składowe zestawiono tu ze sobą w ciekawy, specyficzny nieco sposób, więc ten jakby nie spojrzeć dosyć długi materiał nie nuży, lecz z każdym kolejnym wałkiem otwiera przed słuchaczem kolejne zaklęte rewiry i spowite ciemnością sekrety. Wyśmienity album, bez dwóch zdań. Na żywca karwa twa te wałki muszą niszczyć! Innej opcji nie widzę. Zbliża się dzień, w którym będę miał zresztą okazję zweryfikować tę tezę, gdyż Skalfarjuż niedługo wystąpi w XXIII odcinku sagi The Last Words of Death. Czekam więc z niecierpliwością.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz