piątek, 2 lutego 2024

Recenzja CELTEFOG „Δέλτα”

 

CELTEFOG

„Δ​έ​λ​τ​α”

Werewolf Promotion / Wolfspell Records 2023

Celtefog, czyli Grecko/Szwajcarski na tę chwilę ansambl zafascynowany obrzędami i kulturą celtycką przypomina o sobie swym czwartym, pełnym albumem, który w październiku tego roku ukazał się na srebrnym dysku dzięki kooperacji Werewolf Promotion i Wolfspell Records. Muzycznie zespół nadal podąża drogą klimatycznego Pagan/Black Metalui trzeba powiedzieć, że robi to naprawdę dobrze. Kręgosłup ich muzyki stanowi równa, mocna sekcja. Nie ma w tej materii żadnych ekstrawagancji, monotonii jednak też nie. Beczki fachowo robią swoją robotę. Potrafią siarczyście przyłożyć, jak i odpowiednio docisnąć do gleby, podobnie zresztą jak wspierający je bas. Na owym solidnym rdzeniu rytmicznym swój kunszt pokazują wiosła. Doprawdy imponujące jest to, co czynią one na tym albumie. Zimne, nasycone melancholijnymi melodiami riffy, jak i dopracowane, chwytliwe partie solowe tworzą zagęszczoną, tajemniczą, mglistą atmosferę, którą potęgują dodatkowo akustyczne miniatury, oraz akcenty, które bezproblemowo znalazłyby swoje miejsce na niejednej płycie z muzyką progresywną. Gra gitar jest dodatkowo niesamowicie przestrzenna oraz diabelnie organiczna, co zapewnia tej produkcji należyty pazur i odpowiednią siłę wyrazu. Bardzo dobrze zastosowano tu również parapet, bitewne sample, czy lirę pontyjską, czyli wywodzący się z antycznego królestwa Pontu instrument strunowy z grupy chordofonów. W znaczący sposób urozmaicają one ten krążek, nadają mu charakteru, tożsamości i stanowią doskonały kontrapunkt dla wściekłych, piekielnych struktur tej płytki, bo to, że są niejako wehikułem czasu i robią odpowiedni feeling, naznaczony dawnymi ceremoniami rozumie się chyba samo przez się. Zawodowo prezentuje się także na tym materiale warstwa wokalna. Rasowy scream uzupełniany nawiedzonymi szeptami, rytualnymi deklamacjami i czystym śpiewem idealnie asymilują się i tworzą jedną, zwartą całość z warstwą instrumentalną, podkreślając zarazem najważniejsze aspekty tego albumu, czyli jego atmosferę i klasycznie czarcie wibracje. Słychać w tej muzyce pewne pierwiastki znane z twórczości Windir, Kampfar, Horn, Kawir, czy Vreid, jednak są one delikatne i użyte bardzo kunsztownie, więc absolutnie nie rażą, a poza tym Celtefog bez dwóch zdań robi coś swojego (nie napiszę, że wyjątkowo oryginalnego, ale na pewno niepozorowanego, wolnego od parcia na szkło i do bólu szczerego). Dobra, wystarczy już tego pierdolenia. „Δ​έ​λ​τ​α” to album naprawdę dobry, który ma szansę spodobać się nie tylko fanom Pagan/Black Metalu, gdyż dla onych jest to niezaprzeczalnie płytka do obowiązkowego zakupu.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz