Brodequin
„Harbinger Of Woe”
Season Of Mist: Underground Activists 2024
Pamiętacie
Brodequin? Jeśli nie to w pełni zrozumiałe, bo właśnie wracają z czwartą płytą…
po dwudziestu latach przerwy. Mały rys historyczny jest taki, że powstali w
1998 roku w Knoxville i poza epką, którą wypuścili trzy lata temu, to ostatni
ich album pojawił się w 2004. No ale 22 marca będzie można już zakupić i
posłuchać „Harbinger Of Woe”. Niesie on ze sobą dziesięć numerów brutalnego
death metalu. Jak dla mnie ten tercet zawsze był takim bratem bliźniakiem
Disgorge i to się nie zmieniło. Po dwóch dekadach Amerykanie udowadniają, że są
cały czas w formie. Te 32 minuty muzyki sieją istne spustoszenie. Gęste riffy
mkną do przodu z nieubłaganą intensywnością, tworząc zwartą ścianę dźwięku do
tego stopnia, że nie ma ona innej możliwości jak tylko w tych skrajnych
momentach zamienić się w dziki dysonans. Od czasu do czasu Brodequin zbite
akordy rozciągają nieco i tym samym zwalniają, ale nie ma to żadnego wpływu na
siłę przekazu. Podobnie jest w chwilach, kiedy panowie przechodzą na rytmiczne
i tłumione kostkowanie, spomiędzy którego wyłaniają się piskliwe zagrywki, ostatecznie
zamieniające się w krótkie i przeszywające tremolo. Jest tutaj na prawdę mocno
duszno, a kiedy dochodzi do gniotących zwolnień, to wtedy już totalnie brakuje
powietrza, którego wysysanie wspomagają klawiszowe tła, wzmacniające
obrazowanie mroków średniowiecza, o których barbarzyńskim growlem ryczy wokalista.
Na najnowszym krążku tej ekipy z Tennessee wszystko jest brutalne. Silne
brzmienie gitar, zmasowana sekcja rytmiczna, wokalizy, a nawet wspomniane
syntezatorowe ubarwienia, nie są tu po to, aby umilać komukolwiek czas. Nienawistny,
chropowaty i brudny death metal, wyjęty z drugiej połowy lat
dziewięćdziesiątych, mający wzbudzać obrzydzenie i siać zniszczenie. Bezduszna
i budząca grozę swą bezwzględnością pozycja, która mimo to nie jest pozbawiona
pewnych technicznych smaczków, bo przecież członkowie tej kapeli na scenie nie
są od wczoraj. Bardzo dobry powrót klasycznego i upiornego napierdalania z
małym powiewem współczesności.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz