piątek, 29 marca 2024

Recenzja COLTRE „To Watch With Hands… To Touch With Eyes”

 

COLTRE

„To Watch With Hands… To Touch With Eyes”

Dying Victims Productions 2024

Coltre to kwartet z Londynu, który w kręgach miłośników klasycznego Hard & Heavy jest już dosyć dobrze znany. I nie ma się co dziwić, gdyż panowie wytrwale, kreatywnie i z pasją pracują nad swą marką, co niewątpliwie dostrzegli włodarze Dying Victims Productions, biorąc już jakiś czas temu tę grupę pod swoją kuratelę. Pierwszy pełniak zespołu, który ukazał się kilka dni temu (oczywiście także pod banderą Dying Victims), to prawie 52 minuty korzennego, tradycyjnego grania, które możemy określić jako bardzo zgrabne, udane  połączenie zakorzenionego we wczesnych latach 80-tych NWOBHM z rockowymi elementami, jakie niepodzielnie królowały na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Bębny biją więc mocno i konkretnie, a zarazem posiadają konserwatywnie surowy sound, natomiast wyrazisty, organiczny bas o analogowym brzmieniu wspiera je wydatnie, a przy tym kreśli cudowne, dynamiczne, reprezentatywne dla gatunku, szorstkie wzory, zapewniające tej produkcji charakterystyczny, ciepły groove. Wiosła również wyszyją wybornie. Zadziorne i chwytliwe riffy z epickim szlifem kopią niezgorzej, a dopracowane, strzeliste, zakręcające niekiedy w rejony progresywne partie solowe robią robotę, ukazując jednocześnie szeroki wachlarz muzycznych umiejętności gitarzystów (podobnie zresztą jak wszelakie smaczki, harmoniczne szczegóły i aranżacyjne niuanse). Wokale są za to emocjonalne, mają ciekawą, lekko ponurą barwę i przyjemnie rezonują w przestrzeni, budując odpowiednie napięcie i podkreślając mglistą, tajemniczą z lekka atmosferę, jaka królowała na płytach Hard & Heavy sprzed bez mała pięciu dekad. Słychać na tym albumie pewne wpływy Thin Lizzy, czy Blue Öyster Cult, ale swe wyraźne piętno na muzyce Coltre odcisnęły także grupy pokroju Diamond Head, Angel Witch, Cloven Hoof, Witchfynde, jak i wczesny Cirith Ungol. Nie twierdzę, że „Oglądać Rękami… Dotykać Oczami”, to materiał przełomowy, bądź perła w Heavy Metalowej koronie. Jest to jednak ponad wszelką wątpliwość bardzo dobry krążek z korzennym, nieco pierwotnym w swym wyrazie Hard & Heavy, który wszystkim maniakalnym wyznawcom klasyki dostarczy dużo przyjemnych chwil i satysfakcjonujących doznań (również wzrokowych, bo front cover tej płytki jest kurwa wyborny). Tak więc każdy, kto chce nakarmić swą duszę tego rodzaju dźwiękami, niech kupuje „To Watch With Hands…” i je do syta (tylko nie za szybko, aby bukiet smakowy nie uległ przedwczesnemu rozpadowi).

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz