czwartek, 21 marca 2024

Recenzja Nuclear Tomb „Labyrinthian Terror”

 

Nuclear Tomb

„Labyrinthian Terror”

Everlasting Spew Records 2024

Powstali w 2011 roku na terenie USA. Od tamtego czasu trochę chyba leniuchowali, bo wypuścili na rynek zaledwie cztery pomniejsze wydawnictwa. Jednak w końcu zarejestrowali swój debiut, który ukaże się 19 kwietnia. To co reprezentuje sobą ta kapela to thrash / death metal o mocno progresywnym zabarwieniu. Z tego też powodu spodziewałem się po tej płycie plątaniny karkołomnych riffów, które udawać się będą w jakieś odjechane regiony oraz mnóstwa ambientowych przerywników, bądź syntezatorowych pasaży w towarzystwie połamanych dysonansów. Zdziwiłem się troszkę, ale też odetchnąłem z ulgą, ponieważ awangardowość Nuclear Tomb posiada nieco inny charakter. Oczywiście włączając ten krążek spotkamy się z wieloma technicznymi zagrywkami, tworzącymi dość gęstą sieć dźwięków, ale istota innowacyjności polega raczej na rozbudowanym eklektyzmie. W muzyce tego kwartetu odnaleźć można wiele wpływów. Ci mieszkańcy Baltimore czerpią z całej masy źródeł, które złożyły się na powstanie całkiem pokomplikowanego i odpowiednio dociążonego thrashu, w którym nie tylko niezwykle zaciekłe i energicznie biczujące kostkowanie wiedzie prym. Spomiędzy nich z łatwością wychwycić można sporo sludge metalowych gnieceń i grindcorowych zrywów. Momentami wyraźnie też zalatuje punkowym entuzjazmem i prostotą, która z niespotykanie lewackim urokiem wali w twarz. Chwilami agresywne thrashowe nuty przechodzą w bardziej zawiłe i delikatnie nieoczywiste aranżacje, które swoim modernizmem przypominają twórczość Voivod. Wszystkie te elementy w przeróżnych połączeniach występują w każdym utworze. Kawałki nie są długie, gdyż większość z nich trwa ponad trzy minuty, a zdarzają się też krótsze, lecz ilość upchniętych w nie akordów o odmiennych stylach czasami wręcz przytłacza i zamienia je w zwarte i silne ciosy. Nie przeszkadza mi to jednak, bo energia jaka płynie z tych dziewięciu numerów jest znaczna i z wyczuciem wali po głowie. Zadziorna i przy tym od czasu do czasu trudna, ale dająca satysfakcję muzyka. Zapodana za pomocą naturalnego brzmienia i przy wykorzystaniu w stu procentach przez tą czwórkę umiejętności grania na swych instrumentach, również głosowych. Jest tu brutalnie, intensywnie i zmiennie, co nie pozwala się nudzić. Jeśli lubicie odrobinę abstrakcyjne i anarchistyczne granie to bierzcie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz