sobota, 2 marca 2024

Recenzja Civerous „Maze Envy”

 

Civerous

„Maze Envy”

20 Buck Spin (2024)


Ależ paskudna okładka. Oczojebna, komputerowa, z generatora rodem. Logo kapeli nie dość, że nieczytelne, to wlepione w grafikę chyba przez królową Painta. Gdybym nie wiedział, że to drugi album kalifornijskiego Civerous to pewnie olałbym to wydawnictwo ciepłym moczem. Nie żeby Civerous w jakiś szczególny sposób podbił moje serce swoim debiutem, ale na pewno było to wydawnictwo zauważalne, pokazujące, że kolejny młody band zgłasza aspirację do ekstraklasy współczesnego OSDMu. Po zapoznaniu się z zawartością „Maze Envy” mogę powiedzieć tyle, że Civerous jest na etapie poszukiwania własnego „ja”, bo w porównaniu do debiutu sporo tu zmian. Pierwszą myślą po premierowym odsłuchu było „gdyby kapela z katalogu Maggot Stomp chciała grać współczesny OSDM to mogłaby brzmieć właśnie tak”. Ale jest w tej muzyce dużo więcej niż to pierwsze wrażenie, o którym wspomniałem powyżej. Siedem utworów, choć tak naprawdę pięć (dwa są interludiami) zdradza fascynację nie tylko death metalem. Utwory są rozbudowane, ale często oparte na dość prostych środkach wyrazu. Okazuje się powiem, że panowie z Civerous mają rękę do chwytliwych motywów, i chętnie z tego korzystają. Zgrabne partie akustyczne czy okazjonalne plamy klawiszowe skutecznie przebijają się w tej dość skocznej, nieco oklepanej i sztampowej, maggotstompowej rąbance stanowiąc wyraźną wartość dodaną. Generalnie konkluzja z tych kilku jest taka, że im mniej Maggot Stomp w muzyce Civerous tym lepiej i ciekawiej. Zaskoczeniem może też być wieńczący płytę „Geryon (The Plummet”) który zdradza wyraźną fascynację wczesnym My Dying Bride. „Maze Envy” dokumentuje etap muzycznych poszukiwań, lepszych i gorszych, ale też wyraźnie podkreśla niemały potencjał tkwiący w tych muzykach. Trochę niezrozumiała (przeze mnie) fascynacja bezmyślną sieczką rodem z Maggot Stomp trochę ciągnie ten materiał w dół, ale wydaje mi się, że warto zawiesić ucha na całości, bo Civerous za sprawą tego materiału dość mocno otworzyło sobie wrota do dalszego rozwoju bez jasnej deklaracji, w którą stronę finalnie będą chcieli podążyć.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz