„Obscurans”
Hammerheart
Records 2023
Zgodnie
z obietnicą, jaką złożyłem przy okazji recenzowania najnowszego albumu Internal
Suffering, przedstawiam Wam kolejną, wyborną płytę, którą wypluła ze swych
przepastnych trzewi Ameryka Południowa w roku 2023. Tym razem jest to dziesiąty
album chilijskiego Sadism. „Obscurans”, bo o nim tu mowa, to prawie 48 minut
doskonałego, intensywnego, bezwzględnie masakrującego, Death/Thrash Metalu
starej szkoły gatunku. Mówiąc wprost i nie owijając w bawełnę, płytka ta jest
połączeniem jadowitych, korzennych, Thrash’owych struktur z końca lat 80-tych i
początku 90-tych z miażdżącymi, zabójczymi elementami charakterystycznymi dla
Metalu Śmierci z tego samego okresu. Produkcję tę wypełniają zatem po brzegi
same zajadłe, poniewierające okrutnie riffy, rozrywające w pizdu, ostro
zakończone partie solowe, tłusto fastrygujący bas, wgniatające w podłoże,
klasycznie bijące bębny (zwłaszcza miażdżące tradycyjnie centrale rozpierdalają
mnie w cztery dupy) i nienawistne, gniewne, zaciekłe growle. Muzyka Sadism od
zawsze niemal trafiała w moje gusta, robiąc mi przy tym niemałą krzywdę i nie
inaczej jest także w przypadku ich najnowszego krążka. „Obscurans” praktycznie
od razu posłał mnie na deski i dojebał mi tak, że omal nie oddałem na plecy
całej zawartości mego żołądka. Przepięknie panowie z Chile kultywują tu
tradycję, a przy tym ich warsztat techniczny niszczy bez dwóch zdań. Usłyszymy
tu bowiem całą masę wyrafinowanych aranżacji, zabójczych harmonii i niewąsko
zakręconych zagrywek zarówno po stronie wioseł, jak i sekcji rytmicznej.
Żądacie przykładów? Bardzo kurwa proszę. Wsłuchajcie się choćby w pracę basu i
bębnów w otwierającym „Exsanguination”, gniotące okrutnie, świetnie
zaaranżowane wiosła w „On Your Knees”, czy też siejące śmierć i zniszczenie swą
techniczną agresją riffy w „The Void Devourer”, bądź też w „Made of Sulfur”. Każdy
zresztą wałek z tej płytki robi tak niesamowitą, kanonicznie bezkompromisową
rozpierduchę, że klękajcie narody. Niemal zabrakło mi języka w gębie, żeby to w
pełni opisać (co zbyt często mi się jednak nie zdarza), a w przypadku
„Obscurans” jednak się zdarzyło! Niech więc będzie to najlepszą z możliwych
rekomendacją dla tej płytki, bo jak stary Hatzamoth przyznaje się do takiego
faux-pas, to musi być święto. Myślę, że więcej dodawać nie muszę. Nabywać
pędem, kto jeszcze tego nie zrobił.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz