Wounds
„Ruin”
Everlasting Spew Records 2024
Wounds
pochodzą z Chicago i grają techniczny death metal, a nagranie tego debiutu
zajęło im aż dwanaście lat, bo skład sformowali w 2012 roku. Mogłoby się
wydawać, że tak długi proces twórczy zakończy się czymś niesamowicie
spektakularnym. No nie tym razem. Po tym albumie nie należy się spodziewać
wielce skomplikowanych tekstur, wirtuozerskich popisów, powykręcanych solówek
czy plątaniny akordów. Techniczny metal śmierci w wykonaniu tego kwartetu
polega na czymś zgoła innym. Te prawie czterdzieści minut materiału to masywna
muzyka, wykreowana za pomocą rwanych i co za tym idzie poszarpanych riffów,
mknących w średnim i lekko przyspieszonym tempie. Główny nacisk panowie
położyli na rytmikę, która przypomina miarowe uderzenia młota pneumatycznego.
Precyzyjnie wspomagana przez perkusję oraz wyraźnie słyszalny bas robi
wrażenie. Wszystkie sekcje zebrane do kupy tworzą gęstą, choć trochę pociętą
strukturę, spomiędzy której niekiedy wyłaniają się piskliwe zagrywki. Każdy z
utworów jawi się jako soniczny atak, wycelowany z zerojedynkową dokładnością,
gdzie poszczególne uderzenia wystrzeliwane są w równych odstępach. Niekiedy
nasi amerykańscy artyleryjczycy zmieniają częstotliwość ostrzału oraz broń. W
ciętych przyspieszeniach wraz z wokalami, które im towarzyszą przypominają
momenty z jedynki Deicide, a z kolei w bardziej połamanych i pełzających
chwilach zalatują Morbid Angel. Całościowo jednak korespondują z takimi
kapelami jak Decapitated czy Arkaik. Czysta produkcja. Brutalny i narowisty
death metal, w którym ścinki gitarowe mają świadczyć o jego techniczności. Czy
tak jest? Sami oceńcie. Ja mogę jedynie stwierdzić, że nudno tu jak cholera,
ponieważ powtarzalność patentów w każdym z kawałków nuży i męczy jak cholera.
Jak dla mnie death metalowe flaki z olejem, ale fani takiego rzępolenia bez
wątpienia się znajdą. Może gdyby Wounds pokusił się o większe zróżnicowanie i
zrezygnowałby delikatnie z tego irytującego na dłuższą metę metrum, byłoby
lepiej. Mnie nie przekonują.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz