Agonista
„Grey and Dry”
Armageddon Label 2024
Mimo iż Agonista to nowa nazwa na rynku muzycznym,
to członkowie tego amerykańsko – meksykańskiego ansamblu do nowicjuszy
bynajmniej nie należą. Ich wcześniejszych dokonań można szukać choćby pod
takimi szyldami jak Bumbklaat, DFMK, Run For Your Fucking Life czy Swing Kids.
Mi one kompletnie nic nie mówią, więc można potraktować powyższą informację
jako ciekawostkę. Tym bardziej, że nie ma ona najmniejszego wpływu na to, że
debiutancka EP-ka Agonisty wyjątkowo mi podeszła. „Grey and Dry” to dwadzieścia
minut nafaszerowanego energią punka, ostro przemieszanego z hard-corem. Można w
tej muzyce znaleźć bezpośrednie nawiązania do Distrupt czy Extreme Noise
Terror, by wymienić tylko dwie z wielu nazw, które mogą przychodzić na myśl.
Jest zatem bardzo skocznie, z masą zachęcających do pląsania riffów, granych
głównie w d-beatowym tempie. Owo tempo generalnie utrzymane jest przez
zdecydowaną większość trwania tego materiału na jednolitym poziomie, lecz
bynajmniej poszczególne kompozycje nie zdają się z tego powodu identyczne.
Głównie przez wspomniane przed chwilą melodie, chwytające za szmaty praktycznie
od pierwszego odsłuchu. Słychać w tej twórczości autentyczną radość z grania,
co bezpośrednio przekłada się na jej odbiór. Co ciekawe, teksty są tutaj
śpiewane zarówno po hiszpańsku jak i angielsku, co oczywiście dodatkowo ubarwia
całość. Ponadto refreny są tutaj równie wpadające w ucho co sama muzyka, a
przekrzykujący się wokaliści wręcz wymuszają ich wspólne z nimi odśpiewywanie.
Doskonale, jak na wymogi gatunku, to brzmi. Brudno, garażowo, ale z pełnym
powerem. Czy jest w tej muzyce coś nowego? Nie, nie ma, ale żadne nowinki nie
są jej absolutnie potrzebne gdy niesie ona ze sobą masę energii i dobrej
zabawy. Na żywo te nagrania muszą wypadać fenomenalnie, co sam chętnie
sprawdzę, jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja. Zaopatrzcie się w ten krążek,
bo zapewniam, że lepiej pobudza niż poranna, mocna kawa.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz