środa, 20 marca 2024

Recenzja Karkosa „Esoterrorcult”

 

Karkosa

„Esoterrorcult”

Redefining Darkness Records 2024

Lubicie mainstream? Jeśli tak, to jeśli jeszcze nie wyłapaliście debiutu tego amerykańskiego bandu, który wyszedł w lutym, uderzajcie do distro i kupujcie bez wahania. Po dotknięciu guzika z napisem „play” czeka Was pięćdziesiąt minut efektownego black / death metalu w stylu Behemoth. Pławić się można w nim… nie powiem. Gitarki sieką gęsto, wijąc chwytliwe riffy, uderzając kanonadami i niekiedy wpadają w masywne i poszarpane dysonanse. Beczki biją precyzyjnie, sypiąc blastami i bajerując fantastyczną pracą centralek, a bas tylko od czasu do czasu wychyla swój łeb, bo całościowo niknie gdzieś w głębi tej zawieruchy. Jest ona intensywna i chimeryczne miewa nastroje. Za jej zmiennymi tempami i tasującymi się akordami trudno nadążyć. Nawałnica różnych form kostkowania jak i nieustannie zmieniające się sposoby na darcie mordy u wokalisty, bezlitośnie zalewają uszy i męczą okrutnie. W agresywne tekstury Karkosa wplata także trochę piskliwych zawijasów i bajecznych solówek, rozpraszając trochę swoje bombardowanie. Na szczęście pojawiają się też chwile zwolnień, które bujają rozkosznie i uspokajają na kilka sekund moje zszarpane nerwy. Cudny to black / death metal, zachwycający różnoraką agogiką. Wypchany po brzegi apetycznymi rzeczami jak wspomniane linie wioseł i perkusji, dużą gamą growli, chóralnymi zaśpiewami i „mrocznymi” recytacjami. Oczywiście mamy również tutaj niemało syntezatorów, podbijających wzniosłą diaboliczność „Esoterrorcult”. Uogólniając, pierwsza płyta tego kwartetu z Indiany to zwarta i przemyślana muzyka, o bogatych aranżacjach, kipiąca energią i „złem”. Wyprodukowana w klinicznych warunkach, brzmiąca soczyście i niekiedy zaskakująca swym teatralnym dramatyzmem. Tylko niech ktoś mi wyjaśni co tu robi wstawka, przypominająca wygibasy Linkin Park w piątym „Domini Sanctum” albo groteskowe melodie na modłę wygłupów Cradle Of Filth w ostatnim „The Freezing Shadows Of Eternal Winter”. Nieee… no porażka jakaś, ale pewnie ktoś się nabierze.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz