środa, 6 marca 2024

Recenzja Septage „Septic Worship”

 

Septage

„Septic Worship”

Dark Descent Records (2024)

 


Turecko-duńskie trio z Kopenhagi ukrywające się pod szyldem Septage właśnie rzuca słuchaczom swój pierwszy, pełny album, który z końcem marca ukaże się pod banderą Dark Descent Records. Już wcześniejsze materiały zwiastowały, że Septage może być czymś więcej niż zwykłą laurką dla goregrindowej klasyki, ale „Septic Worship” może być prawdziwym hajlajtem tego roku jeśli chodzi o grindowe wyziewy. 15 kawałków, 20 minut i zero pierdolenia się w tańcu. Wczesny Carcass czy Impetigo to doskonałe skojarzenia, ale Septage daje do tego coś więcej, jakaś szczyptę szaleństwa, obłędu, które towarzyszyło wypustom Nuclear Death. Nie żeby bohaterowie niniejszej recenzji dorównywali ekipie Lori Bravo w swym radykalizmie i brzydocie, bo tego zrobić się raczej nie da, ale „Septic Worship” dostarcza goregrind wykraczający poza przeciętność. Dużo to chropowatości, mięsistych riffów, wokaliz z czeluści trzewi, ale znalazło się tu też miejsce na nieco bardziej „muzyczne” i przystępne oblicze, jak choćby zgrabne sola w „Emetic Rites”. Całości dopełnia tłuste, masywne brzmienie podkreślające wszelkie atuty tego typu grania. Tutaj nie a się co rozmieniać na drobne i wchodzić w detale, bo mamy tu do czynienia z naprawdę dobrym, monolitycznym wydawnictwem. Miłośnicy gatunku będą go napierdalać w koło na pełnym repeacie, pozostali pewnie docenią, puszczą okazjonalnie i odbiorą entuzjastycznie. Nie wyobrażam sobie w tym przypadku innej opcji. Czy ten materiał ma szansę stać się przyszłym klasykiem? Nie wiem, ale ukłony w stroną przeszłości i metalowej tradycji są tutaj bardzo mądrze i smacznie wplecione, a jak wiadomo – tradycje i korzenie trzeba szanować. Z mojej strony pełna rekomendacja.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz