Serpent of the Abyss
“Wrapped in Darkness”
Black Death Prod. 2023
O Serpent of the Abyss wiadomo niewiele. Konkretnie
to nie wiadomo nic. Ani skąd ten statek przypływa, ani kto nim kieruje, czy
siwą ma brodę, czy dopiero zarost młodzieńczy. Ni chuja, informacji nie
uświadczycie. Osobiście obstawiam, że to jakiś solowy projekt, lecz czy jest to
faktycznie aż tak istotne? Najważniejsza jest muzyka, jak mówi stare
przysłowie. A na „Wrapped In Darkness” znajdziemy trzy, trwające razem
czterdzieści minut, numery niskobudżetowego black metalu. I, jeśli jesteście
fanami tego podgatunku, to zaprawdę zalecam to wydawnictwo sprawdzić, bo wcale
nie jest ono takie oczywiste jak przyklejona mu łatka mogłaby wskazywać.
Zacznijmy może od tego, co jest tu dla ogółu wspólne. Otóż na pewno brzmienie.
Bzycząco szumiące, niewypolerowane, maksymalnie odczłowieczone i chłodne jak
wnętrze prosektoryjnej lodówki. Od przyjętych ram gatunkowych nie odbiega także
wokal w postaci nieco przytłumionego, przeraźliwego wrzasku, stroniący raczej
od wyrażania całego wachlarza emocji. Płynie z niego jedynie złość i chęć
wyrządzenia komuś krzywdy. Niewiele awangardy mamy też pod względem sekcji
rytmicznej. Bas doskonale wkomponowuje się w płynące harmonie, i jest całkiem
nieźle w tym przypadku słyszalny. Bębny natomiast wystukują swoje
nieskomplikowane rytmy w tle, chwilami wtapiając się w ogarniającą nas ścianę
dźwięku. No i najciekawsze zostawiłem sobie na koniec. Otóż jak na lo-fi black
metal, to naprawdę wiele dzieje się w ścieżkach gitar. Nie piłują one
bezmyślnie powtarzających się, zapętlonych melodii, lecz bardzo często płynnie
zmieniają linię melodyczną. Dzięki temu nie mamy poczucia znużenia i każdy z
ponad dziesięciominutowych utworów ma wiele do zaoferowania. Zdecydowana większość
to co prawda lodowate tremolo, budujące naprawdę niezbyt korzystne do życia,
arktyczne warunki, lecz na „Wrapped In Darkness” ten północny blizzard zdaje
się uderzać co chwilę z innego kierunku. Powiedziałbym też, że jest na tej
płycie kilka fragmentów trochę zaskakujących pod względem aranżacyjnym, ale
wplecionych z głową, tak, by nie burzyć ogólnego klimatu płyty, a jedynie
delikatnie go podkreślić. Ten materiał ma już trzy lata, jednak jeśli się z nim
rozminęliście, to warto na chwile się obejrzeć i nadrobić zaległości, bo jest
to naprawdę bardzo dobra i wartościowa rzecz. Chętnie sprawdzę sobie kolejne
nagrania pod tym szyldem. Bo mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz