czwartek, 7 marca 2024

Recenzja Tyrant Moon „Eternal Nightfall”

 

Tyrant Moon

„Eternal Nightfall”

Black Death Production 2023

Tyrant Moon to enigmatyczny zespół ze Szwecji. Materiał ten zarejestrował on w 2021 roku. Dostępny był wtedy w sieci jak i na kasecie. W 2023 wydał go na CD Black Death Production. Wytwórnia oraz zapewne twórcy bądź twórca nie byli zainteresowani zamieszczeniem jakichś szerszych informacji o tym projekcie. W sumie to i dobrze, gdyż dzięki temu można skupić się wyłącznie na muzyce. Stanowią ją rozciągnięte riffy oraz akompaniujące im syntezatory. Zatem w przypadku „Eternal Nightfall” mamy do czynienia z muzyką dungeon synth, tyle że w bardzo mrocznym ujęciu. Bez wstępu i zakończenia są to cztery kawałki wygenerowane za pomocą zimnych i chropowatych gitar, za którymi równolegle podążają klawiszowe tła. Snują one wspólnie upiornie przytłaczające dźwięki w głównie wolnych i bardzo wolnych tempach. Słuchając tych hipnotycznych akordów, można odnieść wrażenie, że obcujemy z cmentarnym i momentami kosmicznie odrealnionym ambientem. Nuty płyną zawiesiście, tworząc nocne krajobrazy, w których króluje nieprzenikniona czerń. Tyrant Moon precyzyjnie dozuje napięcie, a kiedy ono sięga zenitu, przyspiesza nagle, wybuchając nawałnicą soniczną i podkreśla ją histerycznymi i przeraźliwymi wrzaskami wokalisty. Te charakterystyczne wokalizy są z resztą obecne przez cały czas trwania tego albumu. Ich depresyjne i opętańcze usposobienie, na kształt Nattramn’a z Silencer, wywołuje dreszcze i uczucie głębokiego wyobcowania, co uwypukla brak tekstów. Świadomość, że to tylko krzyki nie poprawia nam samopoczucia, a ich autentyczność pogłębia panującą tu, przytłaczającą atmosferę. Przykuwająca uwagę płyta, która elektryzuje budzącym grozę temperamentem. Siermiężny, brudny, opętany i na wskroś zły black / dungeon synth, ale nie dla każdego.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz