Abhorration
„After Winter Comes War”
Invictus Prod. 2021
Czy po zimie nadejdzie wojna? Chuj ja wie, można się
jedynie domyślać, bo ponoć Ruskie szykują się na Ukrainę czy cuś… A niech
nadchodzi, bo ludzkiego ścierwa jest na planecie za dużo, więc każdy gjenocyd
oszczędza planecie tlenu. No ale zajmijmy się muzyką. Abhorration to zespół
nowy na scenie. Wystarczy jednak dosłownie kilka taktów, by zacząć nabierać
pewnych podejrzeń. Death metal Norwegów ma w sobie bowiem charakterystyczny
feeling, a i same akordy brzmią silnie sugestywnie. No i szybko okazuje się, że
o pomyłce nie ma mowy, bowiem głównym wioślarzem w zespole jest Arlid Myren
Torp, czyli kompozytor w Nekromanteon i Obliteration. Dodatkowo dobrał sobie do
pary gitarnika z Hecatomb (którzy to zajebali w tym roku demówką tak, że krew
poszła nosem) więc jeśli już zaczęliście popuszczać w pampersa, to dobrze, bo
to odruch prawidłowy. „After Winter Comes War” to jedynie dwudziestominutowe
demo, ale gwarantuję, że poczujecie się po nim jakby was stratowało stado
dzikich koni. Panowie trochę tutaj pokombinowali, choć w bardzo surowej formie.
Łącząc ze sobą wpływy starej szkoły spod znaku Possessed, Sadictic Intent czy
Morbid Angel może nie wynaleźli koła na nowo, ale sprawili, że diabelska
machina zwana death metalem nadal toczy się niepowstrzymana niszcząc wszystko,
co stanie na jej drodze. Cztery kompozycje na tej taśmie to na pewno nie utwory
banalne i oczywiste. Sporo w nich zmian tempa i łamania melodii w sposób nie do
końca konwencjonalny. Mimo iż wszystko dzieje się na wysokich obrotach, panowie
nie zapominają, że śmierć metal to nie tylko kanonady, ale przede wszystkim
odpowiedni klimat. Poza wiercącymi dziurę w głowie harmoniami, jakże momentami
podobnymi do tych z Obliteration, mamy też rytmiczne akordy z katalogu
„Covenant” czy „Altars of Madness”. Ale nie tylko. Posłuchajcie tej fińskiej
melodii w „Ten Trenches of Malebolge”, zwróćcie uwagę na solówkę w „Desecrate
the Exploits of God”… Oj, niespodzianek jest tu więcej. Kolesie mają głowę do dobrych
riffów i najwyraźniej nie lubią gdy muzyka jest płaska i jednowymiarowa. A co
najważniejsze, nawet jeśli ich kompozycje są niebywale urozmaicone, to zostały
otulone tak brudnym i zgniłym brzmieniem, że aż się chce ich polizać i poczuć
na języku ten gryzący, trupi smak. Rozniósł mnie ten materiał i skopał dupę tak,
że usiąść nie mogę. Mam ogromną nadzieję, że Abhorration nie zakończy się na
jednorazowym wybryku i niedługo trafi w moje ręce duży materiał tego trio.
Jeśli tak się stanie, to czuję, że może on bardzo mocno namieszać, bo już nawet
zajawka w postaci „After Winter Comes War” kruszy skały.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz