Vonulfsreich
"The Cult"
Fallen Temple 2021
Był w moim życiu taki okres, że miałem niemal
całkowicie wyjebane na black metal. Jeśli już sięgałem po ten gatunek, to
najczęściej do znanych i sprawdzonych klasyków. Dzięki takim
zespołom jak między innymi Vonulfsreich odzyskałem chęci i zapał do
penetrowania czarciej sceny. Dziś Finowie wracają z kolejnym materiałem, który
ponownie uświadamia mnie, że podjąłem prawidłową decyzję. Duet z Oulu kultywuje
staroszkolne tradycje w sposób wyjątkowy. Co mam na myśli? Dokładnie to, że
niby wiadomo, czego się po ich nagraniach spodziewać, a zarazem są
nieprzewidywalni. "The Cult" to... cofnięcie się w rozwoju. Zarówno
kompozycyjnie jak i brzmieniowo. Gdybym nie znał zespołu i miał intuicyjnie ułożyć
ich wydawnictwa w kolejności chronolgicznej, to rzeczona EP-ka znalazłaby się
zapewne gdzieś na samym początku. Zawarte na niej cztery kompozycje własne i
cover Wizzard to prymitywizm pierwszej wody. Sama aranże to słyszane setki, jak
nie tysiące razy kombinacje i wariacje na tematy norwesko fińskie, niezbyt
wyszukane i nie wymagające specjalnych umiejętności technicznych. Sekcję
rytmiczną mogłyby w sumie obsługiwać dwa pawiany po przyspieszonym kursie.
Brzmieniowo natomiast ten materiał przypomina nawet nie demo, co nagrania z
próby. Dudnienie, bzyczenie, prymitywne wrzaski, chwilami wszystko się na
siebie nawzajem nakładające... Nadal jednak mieszczące się w kategorii brudu a
nie kakofonicznego hałasu. I mimo iż nie jest to najlepszy materiał jak zespół
do tej pory nagrał, ba, nie jest to nawet nic do czego bym chciał namiętnie i
często wracać, to dziewiętnaście minut spędzonych w towarzystwie "The
Cult" jest dla mnie niczym czarna hostia. I kolejny dowód na to, że surowy
black metal ma się dobrze. Zwolennicy takiego grania zapewne będę nim
ukontentowani w równim stopniu co ja. Niemaniacy mogą sobie natomiast tą EP-kę
darować i zrobić w czasie coś bardziej pożytecznego.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz