wtorek, 28 grudnia 2021

Recenzja Druid Lord „Relics Of The Dead”

 

Druid Lord

Relics Of The Dead”

Hell’s Headbangers (2022)


Skłamałbym gdybym powiedział, że to co tworzy Druid Lord było jakoś szczególnie w moim spektrum zainteresowań. Muzycy, którzy przez lata związani byli i kojarzeni z takimi formacjami jak Equinox, Incubus, Gravewurm czy Acheron od ponad dekady tworzą pod szyldem Druid Lord muzykę niemodną, będącą hołdem dla czasów minionych. Inspiracji w muzyce Amerykanów należy szukać we wczesnych dokonaniach Paradise Lost (zwłaszcza z okresu „Gothic” i „Shades Of God”) jak i szeregu pokrewnych, doometalowych formacji początku lat 90ych. Trudno po „Relics Of The Dead” było spodziewać się rewolucji stylistycznej, ale zwerbowanie do składu znanego z Killing Addiction Chrisa Wickleina niewątpliwie uszlachetniło tą muzykę. Nadal mamy do czynienia z brudnym, posuwiście pełzającym graniem, które mocno taca kryptą i rozkopanym grobem. To co jednak zwraca uwagę w porównaniu choćby do poprzedniego materiału to to, że zniknęła gdzieś ta naiwność i toporność. „Relics of The Dead” czaruje minimalizmem i ascetycznym doborem dźwięków, ale nie słuchając tego nie am poczucia nieporadności i silenia się na bycie retro. Trudno tu doszukiwać się większej finezji czy jakiegoś płynnego, zwiewnego grania, ale to co ci czterej panowie dostarczają wydaje się być dostatecznie skuteczne do osiągnięcia pożądanego efektu. Oszczędne sola gitar, riffy grubym kołkiem ciosane, ale wybrzmiewające i przyjemnie łechcące brudem uszy słuchacza, rasowy wokal będący jednocześnie dalekim od growlingu („Shades Of God” Paradise Lost jest dobrym porównaniem tutaj), a przede wszystkim solidne kompozycje, które nie zlewają się w jednorodną masę. Kto lubi tego typu granie, tego „Relics Of The Dead” nie powinien rozczarować. Nie jest to dzieło w żadnym stopniu przełomowe ani wiekopomne, możliwe nawet, że słuchacze w zalewie nowości szybko o nim zapomną, ale prawa jest taka, że jest to dobra płyta, wobec której ciężko jest mieć jakieś szczególne zastrzeżenia. Ja wracać nie będę, bo takie granie mnie nie jara, ale jeśli ktoś ma ochotę to obadać to szczerze zachęcam, te dźwięki nie wykrzywią gęby w akcie rozczarowania lub niesmaku.


Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz