sobota, 18 grudnia 2021

Recenzja Malefic Throne „Malefic Throne”

 

Malefic Throne

„Malefic Throne”

Hells Headbangers 2022

Zastanawiam się, po jaką cholerę tego typu projekty powstają. Chyba tylko po to, żeby odrzuty z pomysłów do zespołów macierzystych nie znalazły się w koszu, bo muzykom szkoda czegokolwiek wyrzucić, jak pod koniec życia mojemu dziadkowi. Malefic Throne tworzą trzy znane osobistości – Gene Palubicki (Perdition Temple, Angelcorpse), Steve Tucker (Morbid Angel) i John Longstreth (Origin, Hate Eternal). Nazwy zacne, nieprawdaż? Natomiast muzyka… Napiszę najkrócej jak się da, bo przesłuchałem tą EP-kę trzy razy (w tym dwa wyłącznie z poczucia obowiązku) i nie mam ochoty na więcej. Jest to totalnie generyczny, średni do bólu death metal. Zagrany, owszem, bardzo poprawnie (i jest to w mojej recenzji właściwie słowo klucz), dobrze wyprodukowany i opatrzony nawet niezłą okładką. Problem w tym, że wszystko co się w tych numerach dzieje jest strasznie wtórne i przewidywalne, pozbawione jakiegoś punktu zaczepienia. Nie powiem że pazura, bo panowie łomoczą dość solidnie, jednak jest to takie granie dla grania. Kiedy ten materiał dobiega końca, w głowie nie zostaje absolutnie nic. Może poza świadomością, że po raz kolejny stwierdzenie, iż supergrupy są gówno warte, znajduje swoje potwierdzenie. Nawet Morbid Angel w obecnej formie jest o klasę lepszy od czterech kompozycji (w tym cover Sodom)  z „Malefic Throne”, że nie wspomnę o bardzo dobrym zeszłorocznym albumie Perdition Temple. Nie czekałem na tę EP-kę po szumnych zapowiedziach, nie miałem z nią związanych żadnych wielkich oczekiwań, a i tak się rozczarowałem. Dla mnie jest to wydawnictwo z gatunku niepotrzebnych i dziwię się tak doświadczonym muzykom, że chce im się nagrywać takie marne utwory. Bo na pewno stać ich na więcej. Ta płyta jest po prostu nudna.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz