sobota, 18 grudnia 2021

Recenzja Úlfarr „The Ruins of Human Failure”

 

Úlfarr

„The Ruins of Human Failure”

Purity Through Fire 2021 E.P.

Úlfarr to czterech muzyków pochodzących z Anglii, a dokładnie z hrabstwa, które Kumbria się nazywa. Kraina ta jest drugim najrzadziej zaludnionym angielskim hrabstwem. Nic dziwnego zatem, że ziemia ta spłodziła taki twór. Mamy tu bowiem do czynienia z zimnym i totalnie odhumanizowanym black metalem. Bez zbędnych ozdobników Úlfarr rozpoczyna swój rytuał. Ostre jak brzytwa gitary przy akompaniamencie basu i perkusji, wdzierają się do mózgu, zamieniając go w bryłę lodu. Jednostajne riffy w średni tempie, gdzieniegdzie zwalniając, zmieniają   polski krajobraz w arktyczną połać. Niczym blizzard, w nieubłagany sposób, wdzierają się do naszej twarzoczaszki przez wszystkie dostępne w niej otwory, tylko w jednym celu. Żeby odebrać oddech i wyssać z nas życie. Za pomocą ostrego wokalu, frontman cedzi plugawe teksty, siejąc nienawiść do człowieka i wszystkiego co żyje. „ The Ruins of Human Failure” to epka składająca się z sześciu utworów. Pierwsze cztery mogą przypominać stary dobry Venom z tym, że jest to bardzo poczerniony Venom. Tak zapewne brzmiałaby „trójka z Newcastle” gdyby zaczynali na początku lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia. W internetach można doszukać się porównań muzyki Úlfarr do szwedzkiego Craft i jest to moim zdaniem bardzo dobre porównanie. Brzmienie, ostrość oraz konstrukcja tych czterech utworów, mocno odwzorowuje twórczość Szwedów. Nie jest to jednak żaden minus. Dwa ostatnie numery pozwalają odetchnąć słuchaczom po dość intensywnej pierwszej części gdyż są o wiele wolniejsze. Leniwie i nastrojowo toczą się one przed siebie, pozwalając zapomnieć o „zamieci”, która właśnie katowała nasze uszy. Słuchając tych dwóch kawałków można odnieść wrażenie, że maczał tu swoje paluchy Varg. Skojarzenia jednoznacznie wskazują na twórczość Norwega za sprawą specyficznych melodii, które wprowadzają nas w melancholijno – mizantopijny stan. Pisząc krótko, za sprawą Úlfarr, po raz kolejny możemy obcować z należycie odegranym black metalem, który został potraktowany przez twórców z odpowiednim namaszczeniem. Laus tibi Selosset!

 

 

shub niggurath

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz