AVSKRÄDE
„Det Stora Tunga Sjuka”
Purity Through Fire 2021
Na zdjęciu dołączonym do w/w materiału stoi dwóch panów. Mają
obcisłe czarne dżinsy, czarne podkoszulki z krótkim rękawem. Stoją w lesie. To
nic w sumie dziwnego, że w lesie, ale są po kolana w śniegu. Ten po prawej
wygląda na twardziela. Temu drugiemu chyba jest cholernie zimno. Cóż granie
black metalu, bo tą sztuką para się tych dwóch dżentelmenów, wymaga poświęceń.
Po obejrzeniu zdjęcia przychodzi czas na zawartość muzyczną. Co takiego serwuję
nam AVSKRÄDE? Ano jak już wcześniej wspomniałem black metal. Black metal żywcem
wyjęty z pierwszej połowy lat 90. ubiegłego wieku. Wysoko nastrojone gitary tną
nam mózg niczym żyletki, beczki szaleńczo tłuką swoje umpa umpa, a wokale… No
właśnie. Zawsze uważałem, że wokal robi robotę i tak jest w tym przypadku.
Wokalista ze wściekłością wypluwa z siebie słowa, za pomocą rasowego blackowego
wrzasku, który przypomina trochę Nocturno z początków kariery. Wrażenie
potęguje język jakim posługuje się śpiewak, a robi to w języku szwedzkim, bo
właśnie ze Szwecji AVSKRÄDE pochodzi. Jeśli spodziewacie się melodyjek w stylu
Dissection to sobie darujcie. Nie ma tu na takie miejsca. Muzyka pędzi przed
siebie nie zważając na nic. Można odnieść wrażenie, że wszystko wokół zamienia
się w lód. Całość jest surowa niczym krajobraz Finnmarku. Płyta składa się z
jedenastu numerów. Mogło by się wydawać, że to dużo, ale nic bardziej mylnego.
Są one krótkie, bo każdy trwa około trzech minut, a trzydziestopięciominutowa
całość przelatuje przez naszą głowę niczym TGV. Może to nic odkrywczego ale
taki właśnie jest ten black metal. Prosty i bezkompromisowy. Kolejna ciekawa
pozycja ze Szwecji po Mondocane. Fanom początku jego drugiej fali jak
najbardziej przypadnie do gustu, a reszta niech idzie do barbera przystrzyc
swoje brody.
- shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz