środa, 15 grudnia 2021

Recenzja RIFT „To Quench The Thirst OF Wolves”

 

RIFT

„To Quench The Thirst OF Wolves”

Seance Records 2021

Rift to dwuosobowa kapela pochodząca z Australii. Swoją obecność na metalowej scenie po raz pierwszy zaznaczyli w 2006 roku, wydając wtedy, składającą się z sześciu utworów epkę. W 2007 roku zespół po raz drugi wkroczył do studia i nagrał „To Quench The Thirst Of Wolves”. Z jakich powodów ten materiał leżał tak długo na półce tego nie wie chyba nikt, ale najważniejsze, że w końcu świat mógł go poznać. Co ci dwaj panowie mają nam do zaproponowania? Według mojego odczucia to skrajnie melancholijny i zarazem atmosferyczny black metal. Za sprawą głównie średnich temp Rift zabiera nas w świat pełen wilków albowiem lykantropia to główne zainteresowania twórców. W towarzystwie melodyjnych riffów wspomaganych monumentalnymi klawiszami przenosimy się do krainy gdzie w przepastnych lasach, spowitych mgłą i skąpanych w księżycowym świetle, żerują wilkołaki. Dość nisko jak na black metal nastrojone gitary wraz z sekcją rytmiczną nie śpiesząc się, mkną w przestrzeń. Tu i ówdzie pojawiają się zwolnienia, czy jak kto woli przerywniki, w postaci klawiszowych pasaży jak i również gitarowych pobrzękiwań. Za ich sprawą zawarta na płycie atmosfera gęstnieje i wręcz kołysze słuchacza na swoich skrzydłach . Muzyka zawarta na „To Quench The Thirst OF Wolves”, jest niczym ścieżka dźwiękowa do filmu o człowieku czy też ludziach, którzy wraz z pełnią księżyca, zamieniają się w wilki. Majestatyczny warkot wokalisty, który jest w zasadzie pozbawiony jak na black metal przystało wściekłości i agresji, w smutny sposób próbuje nam uzmysłowić jak beznadziejne jest życie człowieka, który tak samo jako istota ludzka i po przemianie, jako wilkołak nie może zaspokoić swoich żądz. Całość wypada dość smutno. Ten atmosferyczny i melancholijny (bez black) metal momentami zamienia się w doom, a nawet gothic. Zamiast krwi i mięsa, bo to właśnie kojarzy mi się z wilkołakami, otrzymujemy smętną papkę, która być może znajdzie swoich odbiorców. Ja wolę obejrzeć po raz wtóry „Underworld”.

 

 

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz