INSINNERATOR
„Hypothermia” (Ep)(Re-Issue)
Redefining
Darkness Records 2021
Radujcie
się maniakalni wyznawcy Old School Trash Metalu, bowiem Redefining Darkness Records
zrobiła Wam prezent, za który wdzięczni powinniście być dozgonnie. Label ten
zdecydował się bowiem wznowić Ep’kę amerykańskiego Insinnerator, która premierę
swą miała pierwotnie w 2012 roku. Jeżeli ktoś nie miał okazji zetknąć się z tym
zespołem, szanownie donoszę, iż Insinnerator to kwartet zza wielkiej wody
pochodzący z Dallas w Teksasie, który od 2006 roku rozsiewa pośród niewinnych
duszyczek Thrash Metalową zarazę. Napierdalają chłopaki z animuszem, werwą i
jajami wielkości stodoły, więc dźwięki te mają wielką siłę rażenia i potrafią
sponiewierać, że aż miło. Doskonałym przykładem na poparcie mych słów z
poprzedniego zdania, jest właśnie „Hypothermia”. Materiał ten, to trochę ponad
31 minut wybornego, rasowego, korzennego, klasycznego, thrash’owego nakurwiania,
gdzie masywne, ciężkie beczki sieją totalny rozpierdol, dźwięczny, wyrazisty,
grubo wywijający bas rozrywa na strzępy, mięsiste, agresywne, jadowite riffy o
wybitnie technicznym szlifie patroszą bezceremonialnie z precyzją wprawnego,
szalonego chirurga, piłujące solówki o ostrych jak brzytwa krawędziach tną ciało
do kości pozostawiając obficie krwawiące bruzdy, a przepełnione jadem i żółcią,
nienawistne wokale, niemal z prędkością światła wypluwane z trzewi gardłowego
tchną bluźnierczą złością. Jazda jest tu naprawdę zajebista, a panowie rzadko
zdejmują nogę z gazu. Brzmienie jest tłuste, zagęszczone i bezkompromisowe,
lecz nie brak mu zarazem pierwotnej surowości i organicznego charakteru, więc
zawarte tu wałki potrafią bez srania po krzakach spuścić słuchaczowi okrutny
wpierdol powodując głębokie obrażenia. Słychać inspiracje zaczerpnięte z
twórczości wielkich mistrzów gatunku, a zatem napotkamy tu wpływy wczesnego
Slayer, Dark Angel, Vio-lence, czy Demolition Hammer. Słychać także, że
chłopaki dużą atencją darzą wczesne dokonania Sepultura i Kreator. O perfidnej
zrzynce w żadnym wypadku nie ma jednak mowy, a wszystko odbywa się z kulturą i
szacunkiem. Zbeształa mnie ta produkcja z iście barbarzyńskim okrucieństwem. Wyśmienity,
w chuj niszczący krążek. Mam nadzieję, że ta reedycja jest zapowiedzią
zbliżającego się wielkimi krokami, kolejnego albumu Insinnerator, pora już
bowiem kurwa na niego najwyższa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz