środa, 1 grudnia 2021

Recenzja DEATH HAS SPOKEN „Call of the Abyss”

 

DEATH HAS SPOKEN

„Call of the Abyss”

Ossuary Records 2021

1 Listopada 2021, zapamiętajcie tę datę. Nie dlatego bynajmniej, że jak zawsze udajecie się wtedy na przytulne cmentarze, by ucztować na mogiłach swych bliskich (oj, przepraszam, pomyłka, to nie ten kraj i nie ta kultura). Tego dnia Śmierć Przemówiła do nas po raz drugi swym pełnym głosem, a że głos to donośny, niczym miedź brzęcząca, albo cymbał grzmiący, toteż echem odbił się on czystym i wyraźnym tam, gdzie trzeba. No dobra, a teraz trochę poważniej. Drugi album długogrający Death Has Spokem, który ukazał się niedawno pod sztandarami Ossuary Records, to kawał bardzo dobrego, przygniatającego, masywnego, zakorzenionego głęboko w latach 90-tych Doom/Death Metalu. Napotkamy tu zatem ciężko bijące bębny wspomagane wydatnie przez gniotący konkretnie, potężny bas, tłuste, mięsiste, oparte na tradycji gatunku, nasączone wyśmienitymi, monumentalnymi, pogrzebowymi, melancholijnymi, przygnębiającymi melodiami riffy, uzupełnione doskonałymi partiami solowymi o zdecydowanie niewesołym wydźwięku i rasowe, ponure, niszczące w chuj, grobowe wokale. Tę klasyczną, gniotącą okrutnie podstawę programową doprawiono tu jeszcze odrobiną akustycznych miniatur, nieco bardziej progresywnych tekstur gitarowych i delikatnym muśnięciem parapetu. Zabiegi te wpuściły nieco powietrza do tej zalatującej cmentarną kryptą twórczości, ale jednocześnie podkreśliły jeszcze mocniej pesymistyczny, depresyjny, niepokojący, żałobny charakter tworzonych przez zespół dźwięków. Gniotą panowie naprawdę cudownie, a podczas słuchania tej płytki nie ma się odczucia spożywania starych, spleśniałych kotletów, mimo że cały ten materiał stworzono w oparciu o doskonale już znane i wielokrotnie wykorzystywane w różnych konfiguracjach elementy składowe. Wpływ na taki stan rzeczy ma niewątpliwie, prócz zawodowych kompozycji, bardzo dobre brzmienie tego materiału. Sound jest tu ciężki, soczysty i wgniatający w podłoże, ale jednocześnie przestrzenny i organiczny. Nasi krajanie nagrali wyśmienitą w swym gatunku płytę, którą śmiało można ustawić na półce obok produkcji Doomed, Saturnus, Novembers Doom, October Tide, Swallow the Sun, Draconian, czy też wczesnego My Dying Bride, jak i Paradise Lost. Na co więc czekacie moi drodzy, zamawiajcie ten materiał bez pierdolenia, bo kurwa warto! Jak chuj warto!

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz