BLEEDING SORROW
„Drowning”
Northern Silence Productions 2021
Bleeding
Sorrow to solowy projekt nieznanego mi bliżej muzyka z Australii, niejakiego
Mortcera, który tworzy także ponownie absolutnie mi nieznany duet zwący się
Vagrond. I cóż tworzy ta anonimowa dla mnie niczym przechodnie na ulicy
persona? Atmosferyczny Post-Black Metal i właśnie z taką muzyką mamy do
czynienia na pierwszym długograju Bleeding Sorrow, który idealnie wręcz wpisuje
się w profil wydawniczy Północnej Ciszy. „Drowning”, czyli album eksplorujący
tematy depresji, izolacji i samotności, to trochę ponad 33 minuty klimatycznej
muzy zbudowanej przede wszystkim na bazie bardzo dobrego, nastrojowo
rzeźbiącego wiosła. Sekcja rytmiczna rzetelnie robi tu swoje i nic nie można
zarzucić zaprogramowanym rzeczowo beczkom, czy też solidnym liniom basu, jednak
to właśnie gitara (jak to najczęściej bywa w przypadku płyt Post-Black
Metalowych) zdecydowanie gra tu pierwsze skrzypce. Album ten po brzegi
wypełniają melancholijne, hipnotyzujące melodie o sporych pokładach dramatyzmu,
tworzone z powtarzających się, lśniących pętli chłodnych, wirujących,
transowych riffów zahaczających momentami o zadymione, bluesowe tonacje,
instrumentalnych Post-Rockowych miniatur i ciekawych,
nierzadko dosyć złożonych harmonii unoszących niemal samodzielnie poszczególne
utwory. Warstwę instrumentalną dopełniają pełne emocji, histeryczne wokale,
które, choć całościowo dobrze wpisują się w zawartość muzyczną tej płytki, są
jednak momentami kurewsko irytujące. Brzmienie ma swój surowy, zimny,
chropowaty z lekka charakter, ale zarazem jest stosunkowo selektywne, więc z
odsłuchem nie ma większych problemów. Całkiem ładnie przepływa ta muza przez
zwoje mózgowe, jest tu odpowiednia porcja agresji, a i klimacik niczego sobie,
jednak nie mogę powiedzieć, abym utonął w tych dźwiękach. Po albumie
zgłębiającym niewesołe jakby nie patrzeć tematy, o których pisałem gdzieś wyżej,
oczekiwałbym zawiesistych, depresyjnych, ponurych w chuj wibracji
doprowadzających na skraj ostatecznego rozwiązania, a tymczasem „Drowning” jawi
mi się jako płyta z epickim, promiennym wręcz charakterem. Zdecydowanie zbyt
promiennym jak na mój gust. To, czego mi brakuje na tej płycie, to właśnie mrok
i przesycony majestatem ciemności, złowróżbny, przygnębiający feeling, którego
nawet z ogromną świecą tu nie znajdziesz. Z tej też przyczyny płytka ta jest
dla mnie produkcją jednorazowego użytku, jednak zdecydowana większość fanów,
która ukochała Atmospheric Post-Black Metal czule zaopiekuje się tym krążkiem i
z utęsknieniem będzie wypatrywać jego następcy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz