Kadavereich
”Radiance of Doom”
Godz Ov War 2021
“Rosyjska scena jeszcze nie raz cię zaskoczy. Nie masz pojęcia jakie tam można złowić perełki”. Te słowa wypowiedziane jakiś czas temu przez znajomego znawcę wschodniej metalurgii dźwięczą mi dziś w głowie wyjątkowo głośno. A to za sprawą debiutanckiej, jeżeli nie liczyć czterominutowego demo, EP-ki pochodzącego z ichniej stolicy Kadavereich. Zespół to młody jedynie stażem, gdyż jego skład tworzą zaprawieni w boju muzycy a nie jacyś nastolatkowie. Co prawda nazwy ich poprzednich brygad niewiele mi mówią, ale pod nową bandera kwintet wysmażył taki kawałek death metalu, że odruchowo klękam. Co uderza już od pierwszych taktów, to brudne i bardzo masywne brzmienie, ujebane bagiennym szlamem ale jednocześnie idealnie czytelne. No, ale jeśli w produkcji pomagał chłopakom krajan z Pseudogod, to o czym my tu mówimy. Ruskie w swoich kompozycjach nawiązują w głównej mierze do klasyki gatunku. Znajdziemy tu odwołania do Florydy, Antypodów czy Wysp Brytyjskich, ale jednocześnie kilka fragmentów może przywołać skojarzenia z bardziej nowoczesnym podejściem do śmiertelnego grania, jak choćby krótkie, charakterystycznie melodyjne kostkowanie w tle. No żeby pokazać paluchem, posłuchajcie końcówki “Dismal Radiance of Doom” i powiedzcie, że nie słyszycie Portal. Nie jest to granie na jedno kopyto, wiele się w tych kompozycjach dzieje a ilość przyspieszeń i wciśnięć hamulca sprawia, że są one odpowiednio urozmaicone i wciągające (mimo iż, jak już wspomniałem, nikt tu Ameryki odkrywać się nie stara) a ich masywność powaliłaby zapewne średniej wielkości Grizzly. Świetnie do całości pasują na tych nagraniach głębokie wokale, unoszące się nad całością niczym czarne chmury zwiastujące potężne gradobicie. Materiał ten trwa jakieś dwadzieścia minut, lecz przelatuje przez głowę zdecydowanie szybciej, pozostawiając narkotykowy głód i konieczność natychmiastowego zapodania sobie kolejnej dawki Kadavereich. Jedyna rzecz, która mi tu nie do końca pasuje to okładka, bardziej chyba odpowiednia do gry komputerowej. Mimo to “Radiance of Doom” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana death metalu. Wrzućcie ten mini na talerz a przekonacie się, że za wschodnią granica nie tylko Pseudogod potrafi konkretnie rozjebać.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz