ABOMINY
„Albor”(Ep)
Antitesis Records 2021
Zanim
włączyłem ten materiał, poszperałem tu i tam i dowiedziałem się, że Abominy to
kwartet z Chile i że panowie rzeźbią w Śmierć Metalowej materii. Zatarłem zatem
łapy, spodziewając się konkretnego
pierdolnięcia z charakterystycznym feelingiem i ochoczo wziąłem się za tę
produkcję. Zarzucam zatem tę płytkę i z każdym, kolejnym wałkiem, mój entuzjazm
opada coraz bardziej, by przy końcu znaleźć się nieznacznie powyżej poziomu
gleby. Muzyka, jaką bowiem słyszymy na „Albor”, to rzeczywiście Death Metal, ale
Death Metal ukierunkowany zdecydowanie na melodię i nowoczesne zagrywki
zalatujące momentami core’owymi patentami. Pod względem technicznym nie jest co
prawda źle i chłopaki wiedzą, do czego
służą ich instrumenty, więc bębny biją rzetelnie i ciężko, dobrze słyszalny,
szyjący grubym ściegiem bas wywija niezgorzej, wiosła jadą solidnymi,
melodyjnymi riffami, a wokalista też daje radę, serwując mocne wokale w swym
rodzimym języku, co niewątpliwie dodaje tej produkcji nieco dodatkowego
smaczku. Brzmienie także jest niezłe, ma swoją gęstość i moc, a jednocześnie
słuchać wszystko bez problemów. Niewątpliwie pasuje ono do muzyki prezentowanej
przez Abominy, ale o jakimś bardziej konkretnym pierdnięciu możecie zapomnieć.
Ogólnie rzecz biorąc brakuje mi tu właśnie totalnego przyjebania, jadu i
większej agresji. Melodyjne granie też może poniewierać, ale musi mieć
odpowiedni pazur i zadrę pod paznokciem, czyli to, czego tu brakuje. Podsumowując
zatem: myślałem, że to będzie totalnie brutalna petarda, a otrzymałem ledwie
nieco głośniejsze puszczenie bąka. Ja już na pewno do tego materiału nie
powrócę, gdyż dla mnie to przeciętna sraczka, gdzie najlepszym elementem jest
bardzo dobra okładka, jednak wszyscy, miłujący akuratny, melodyjny Death Metal
oparty w większości na aktualnych trendach powinni się nim z pewnością zainteresować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz