MORGUILIATH
”Occult Sins, New Unholy Dimension”
Osmose Production 2021
Morguiliath to jednoosobowy projekt powołany do życia na południu Francji przez osobnika, który nosi imię Rats. Ten „one man band” powstał już dość dawno bo w 2004 roku. Po wydaniu dwóch demosów, nagranych i rozprowadzonych własnym sumptem, dopiero w 2020 roku wydał swoją pierwszą płytę. W kończącym się roku powraca z nową produkcją, wydaną za sprawą francuskiej Osmose Production. Cóż takiego zawiera ten krążek? Ano black metal. Całość zaczyna się dość interesującym i mrocznym intrem, przypominającym twórczość niegdyś bardzo popularnych wykonawców tzw. anti-music. Po wstępie rozpoczyna się właściwa część, która jest muzyką czerpiącą pełnymi garściami z tradycji lat 80. i pierwszej połowy 90. Mamy tutaj lekko kartonowe beczki, dość wyraźny bas oraz tnące gitary. Rzucają się w uszy dość wyraźne wpływy thrashu i bleka, które umiejętnie wymieszane przez Rats’a, tworzą ciekawy koktajl. Dźwięki płyną nieśpiesznie, sekcja rytmiczna z uporem maniaka wybija rytm. Cholernie ostre gitary katują nas naprawdę chorymi melodiami, zapraszając, a właściwie wręcz zmuszając, do ruszenia w opętańcze pląsy. Od czasu do czasu można napotkać na klawiszowe wtrącenia, potęgujące chorobliwą atmosferę tej płyty. Zajadłe wokale dokładają swoje. Są niczym kleszcze, z tego „czegoś” nie da się wydostać. Zwolnienia tempa gniotą strasznie naszą duszę i ciało, że aż wszystko boli, unieruchamiając nas na dobre. Jesteśmy skazani na to żeby tego słuchać. Odbiornika nie da się wyłączyć. Przypominacie sobie ostatnią płytę Craft? Tutaj momentami jest podobnie. Dopóki nie dosłuchamy do końca, nie uzyskamy wytchnienia. Podsumowując, wymieszane ze sobą wpływy takich grup jak Bathory, Hell Militia, Mütiilation, Craft, posypane malutką szczyptą Venom, tworzą black metal w nowoczesnej odsłonie. Należy jednak zaznaczyć, że w tym przypadku nowoczesny nie oznacza słaby. Jest to bardzo świeży powiew na wysokim poziome. Szczerze polecam.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz