poniedziałek, 13 grudnia 2021

Recenzja Hexenaltar "Tormented Possession"

 

Hexenaltar

"Tormented Possession"

Awaken Dogmatic Godeaters 2021

Z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem dziś po demo stołecznego Hexenaltar. Dlatego, iż jest to debiut podwójny. Nie tylko zespół świeżynka ale i wytwórnia nowa na rynku wydawniczym, i bez znaczenia jest tu fakt, że oba wymienione twory uruchomione zostały przez persony mające w temacie muzycznym mniejsze lub większe doświadczenie. Zatem do rzeczy. "Tormented Possession" to cztery ścieżki staroszkolnego death metalu zagranego tak, jak to się robiło kilka dekad wstecz. Przede wszystkim sama muzyka do skomplikowanych nie należy. Panowie skupiają się bardziej na tym, by wymierzyć bezpośredni cios między oczy niż tańczyć na ringu niczym Apollo Creed. Wywijasów się w tych utworach nie doszukacie, technika riffowania też nie jest specjalnie wyszukana. Hexenaltar łomoczą raczej stonowane piosenki, a to w punkowym rytmie, a to ciut bardziej pod kopyto, bez przesadnego kombinowania. Wręcz przeciwnie, słuchając tych kawałków nie da się nie zauważyć, że zespół praktycznie napiera kilkoma chwytami na krzyż. Kiedy aż się prosi o jakieś przejście, gitary jedynie zmieniają  tonację i kontynuują ten sam siermiężny patent ponownie. Trochę śmiesznie mi się to kojarzy z wierceniem otworów stępionym wiertłem w ścianie nośnej, ale muszę przyznać, że efekt końcowy jest podobny, gdyż ten dwunastominutowy materiał ostatecznie, dzięki swoistej konsekwencji, wwierca się w mózgownicę robiąc z niej krwawe sito. Po drodze śmignie gdzieś krótka solówka z lekka przypominająca skacowanego Treya, albo bardziej skoczny motyw, przy którym nóżka sama sobie tupie. Dźwięk na tym demo jest solidnie zapiaszczony i przypomina krajowe produkcje death/thrashowe z początku lat dziewięćdziesiątych. Co prawda mruczący chropowato wokal jest trochę za bardzo schowany, ale przecież to nie jest Gorefest z czytelna dykcją tylko death metal z epoki kamienia łupanego. Takie standardy spełnia też gra pałkera, który po prostu wali w swój zestaw ile sił w łapach, jakby napierdalał młotkiem w gwoździe. Na pewno "Tormented Possession" to nic odkrywczego ani wybitnego, lecz sygnalizuje pojawienie się na scenie kolejnego zespołu, który maniakom prostego grania klasy B bankowo sprawi kupę radochy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz