piątek, 13 października 2023

Recenzja Sevenfold Blessing „Salvatorem Obscurum”

 

Sevenfold Blessing

„Salvatorem Obscurum”

Independent 2023

Jeżeli powyższa nazwa niewiele wam mówi, to niespecjalnie jestem zdziwiony. Sevenfold Blessing to nowy twór na krajowej scenie, mimo iż człowiek za nim stojący muzyczne raczkowanie dawno już ma za sobą. Myślę, że jeśli wymienię jedynie takie nazwy jak Cult ov Black Blood czy Muirthmene, to przy mojej mównicy pozostaną jedynie jednostki najbardziej zainteresowane. Do konkretów zatem. Za rzeczony projekt odpowiedzialny jest Bahl’al, który to, podobnie jak w przypadku drugiej z wymienionych przed chwilą nazw, wszystkim zajął się samodzielnie. Tym razem otrzymujemy od niego pół godziny amalgamatu death i black metalu w nieco bardziej przystępnej, w porównaniu z pozostałymi jego zespołami, formie. Nie, bynajmniej nie mam tu na myśli słowa „komercyjnej”, bowiem czterem zamieszczonym na „Salvatorem Obscurum” bardzo daleko do mainstreamu. Główna różnica jest taka, że brzmienie tych nagrań ciężko zaliczyć w tym przypadku do piwnicznych. Jest ono masywne, duszne a jednocześnie doskonale czytelne. Klasyczna staroszkolna organiczność. O tyle to istotne, że dzięki temu muzyka Sevenfold Blessing nabiera odpowiedniej siły uderzeniowej. A jest tutaj z czym ruszać w bój. Przede wszystkim Bahl’al postawił tym razem na bezpośrednie, wpadające w ucho, a jednocześnie niszczące niczym buldożer riffy, którymi to materiał ten wypełniony jest po brzegi. Co istotne, Gdańszczanin nie ogranicza się jedynie do jednej szkoły, lecz czerpie pełnymi garściami z nauk zarówno drugiej fali black metalu, antypodowej lawy Witchrist czy Diocletian, ale i klasyków śmierć metalu ze starego kontynentu i zza wielkiej wody. Jego kompozycje są niezwykle motoryczne, chwilami nawet nieco transowe, i to nie tylko w momentach, kiedy główną linię melodyczną ubarwiają wychylające się z drugiego planu gruzowe tremolo. Zespołem, który w tym aspekcie wydaje mi się najdokładniejszym drogowskazem jest belgijski Possession. Niemal bliźniacza zdaje mi się tutaj praca sekcji rytmicznej a także sposób stosowania pogłosu na wokalach, oraz samej jego barwy. Oczywiście to jedna ze składowych, bowiem kompozycje Sevenfold Blessing oferują więcej niż jednotorowość. Niech dowodem tego będą przewijające się niejednokrotnie melodie, które poniekąd ocierać się mogą o genialny Dissection, acz z kopiowaniem twórczości Szwedów niewiele mają wspólnego. Sporo na tym materiale momentów szybkich, równie dużo wojennych zwolnień i motywów marszowych, a wszystko to idealnie wymieszane i doprawione według własnego przepisu. Wspomniałem, że muzyka Sevenfold Blessing jest bardziej ułożona, ale wierzcie mi… Może i struktury utworów nie są tutaj zbyt chaotyczne, zdecydowanie bardziej przemyślane i logicznie poskładane, ale u ich podstaw nadal leży rdzenna dzikość. Dlatego też po dogłębnym zapoznaniu się z „Salvatorem Obscurum” stwierdzam, że nie tylko jest to najlepszy materiał jaki wyszedł spod ręki Bahl’al’a, ale i jedno z najsilniejszych black/death metalowych wydawnictw tego roku na naszym podwórku. A jednocześnie kolejny dowód na siłę polskiego podziemia. Dla mnie fenomenalny materiał. Czekam na wydanie fizyczne. Oby jak najszybciej.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz