Sevenfold
Blessing
„Salvatorem
Obscurum”
Independent 2023
Jeżeli powyższa nazwa niewiele wam mówi, to
niespecjalnie jestem zdziwiony. Sevenfold Blessing to nowy twór na krajowej
scenie, mimo iż człowiek za nim stojący muzyczne raczkowanie dawno już ma za
sobą. Myślę, że jeśli wymienię jedynie takie nazwy jak Cult ov Black Blood czy
Muirthmene, to przy mojej mównicy pozostaną jedynie jednostki najbardziej
zainteresowane. Do konkretów zatem. Za rzeczony projekt odpowiedzialny jest
Bahl’al, który to, podobnie jak w przypadku drugiej z wymienionych przed
chwilą nazw, wszystkim zajął się samodzielnie. Tym razem otrzymujemy od niego
pół godziny amalgamatu death i black metalu w nieco bardziej przystępnej, w
porównaniu z pozostałymi jego zespołami, formie. Nie, bynajmniej nie mam tu na
myśli słowa „komercyjnej”, bowiem czterem zamieszczonym na „Salvatorem
Obscurum” bardzo daleko do mainstreamu. Główna różnica jest taka, że brzmienie
tych nagrań ciężko zaliczyć w tym przypadku do piwnicznych. Jest ono masywne,
duszne a jednocześnie doskonale czytelne. Klasyczna staroszkolna organiczność.
O tyle to istotne, że dzięki temu muzyka Sevenfold Blessing nabiera
odpowiedniej siły uderzeniowej. A jest tutaj z czym ruszać w bój. Przede
wszystkim Bahl’al postawił tym razem na bezpośrednie, wpadające w ucho, a
jednocześnie niszczące niczym buldożer riffy, którymi to materiał ten
wypełniony jest po brzegi. Co istotne, Gdańszczanin nie ogranicza się jedynie
do jednej szkoły, lecz czerpie pełnymi garściami z nauk zarówno drugiej fali
black metalu, antypodowej lawy Witchrist czy Diocletian, ale i klasyków śmierć
metalu ze starego kontynentu i zza wielkiej wody. Jego kompozycje są niezwykle
motoryczne, chwilami nawet nieco transowe, i to nie tylko w momentach, kiedy
główną linię melodyczną ubarwiają wychylające się z drugiego planu gruzowe
tremolo. Zespołem, który w tym aspekcie wydaje mi się najdokładniejszym drogowskazem
jest belgijski Possession. Niemal bliźniacza zdaje mi się tutaj praca sekcji
rytmicznej a także sposób stosowania pogłosu na wokalach, oraz samej jego barwy.
Oczywiście to jedna ze składowych, bowiem kompozycje Sevenfold Blessing oferują
więcej niż jednotorowość. Niech dowodem tego będą przewijające się
niejednokrotnie melodie, które poniekąd ocierać się mogą o genialny Dissection,
acz z kopiowaniem twórczości Szwedów niewiele mają wspólnego. Sporo na tym
materiale momentów szybkich, równie dużo wojennych zwolnień i motywów
marszowych, a wszystko to idealnie wymieszane i doprawione według własnego
przepisu. Wspomniałem, że muzyka Sevenfold Blessing jest bardziej ułożona, ale
wierzcie mi… Może i struktury utworów nie są tutaj zbyt chaotyczne, zdecydowanie
bardziej przemyślane i logicznie poskładane, ale u ich podstaw nadal leży
rdzenna dzikość. Dlatego też po dogłębnym zapoznaniu się z „Salvatorem
Obscurum” stwierdzam, że nie tylko jest to najlepszy materiał jaki wyszedł spod
ręki Bahl’al’a, ale i jedno z najsilniejszych black/death metalowych wydawnictw
tego roku na naszym podwórku. A jednocześnie kolejny dowód na siłę polskiego
podziemia. Dla mnie fenomenalny materiał. Czekam na wydanie fizyczne. Oby jak
najszybciej.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz