niedziela, 1 października 2023

Recenzja Blessed Curse „Pray For Armageddon”

 

Blessed Curse

„Pray For Armageddon”

M-Theory Audio 2023

Blessed Curse to twór bliżej mi nieznany, mimo iż panowie wspólną działalność zapoczątkowali już ponad dwadzieścia lat temu, wcześniej pod nazwą Atrosity i Devastator. Pod obecną dochrapali się dużej płyty oraz EP-ki, by po sześciu latach powrócić z drugim długograjem. Jest zatem okazja sprawdzić, co toto gra. A gra staro szkolny thrash metal, silnie zakorzeniony w latach osiemdziesiątych. Trzeba przyznać, że początek płyty nawet mnie zaintrygował. Mamy tu motoryczne riffowanie, szorstki śpiew i pracującą niczym dobrze naoliwiona maszyna sekcję rytmiczną. Słychać, że panowie, mimo relatywnie młodego wieku, zapatrzyli się w głęboką przeszłość, skąd czerpią inspiracje do swoje twórczości własnej. Oczywiście oryginalności w tym zero, ale raczej ciężko w rzeczonym kanonie o wymyślanie prochu. Blessed Curse nie wzorują się jakoś wyjątkowo na którymkolwiek klasyku, ale akordy pod Megadeth czy Metallica są w niektórych fragmentach bardzo wyraźnie słyszalne. Choćby w „Skinned Alive” skądinąd najlepszym numerze na całym albumie. Brzmienie chłopakom udało się wypracować też bardzo solidne, nawet minimalnie zahaczające o death metal niż czysto thrashowe. Akurat na mnie działa to in plus. No i wszystko byłoby piknie, ale gdzieś w połowie płyty zacząłem strasznie się nudzić. Chyba w wyniku zbyt dużej przewidywalności, a przede wszystkim powtarzalności kolejnych utworów. „Pray For Armageddon” jako całość przypomina jazdę konną w identycznym tempie przez ponad czterdzieści minut. Brakuje mi u Amerykanów trochę kombinacji. Brakuje zadziorności, takiego thrashowego pierdolnięcia. Brakuje w końcu pomysłu na zapamiętywalne harmonie, bo po reasumpcji kompozycje te są jedynie poprawne, i kiedy płyta się kończy w głowie pozostaje pustka. Średnio mi się chce do tych nagrań wracać. Jest obecnie na rynku wiele młodych gniewnych, którzy potrafią w thrash metal o wiele lepiej, stąd też z Blessed Curse żegnam się bez żalu i polecać nie zamierzam. Chyba że fanatykom gatunku, co to łykają wszystko jak leci, byle brzmiało po staremu.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz