ABRADED
„Unadulterated Perversity”
Selfmadegod Records 2023
No
i nadszedł w końcu ten dzień, w którym tych trzech wykolejeńców wypełzło
ponownie ze ściekowych kanałów Ohio i wypluło ze swych trzewi kolejną porcję
odrażających dźwięków. Mowa oczywiście o amerykańskim Abraded i ich drugim
albumie długogrającym zatytułowanym „Unadulterated Perversity”. Tytuł tego
materiału mówi w zasadzie wszystko o muzyce, jaką tu znajdziemy. „Nieskazitelna
Perwersja” to bowiem trochę ponad 33 minuty paskudnego, walącego zgnilizną,
obskurnego Metalu Śmierci zamarynowanego w korzennej zalewie z brudnego, mdlącego,
obrzydliwego Grindcore’a. Konkretny i mięsisty to album, głęboko zakorzeniony w
latach 90-tych, a wydostające się z niego, cuchnące wyziewy penetrują mózgowe
zwoje słuchacza niczym żarłoczne pasożyty. Zespół utrzymał kurs obrany na
debiucie, więc nadal możemy delektować się wzburzonymi rytmami dzikiej perkusji
o zgryźliwie, ostro brzmiącym werblu, grubym, wywlekającym wnętrzności,
chropowatym basem, tłustymi, miażdżącymi riffami o słodkim aromacie rozkładu i
chorymi, wulgarnymi, dewiacyjnymi wokalizami. W tę przygniatającą, perwersyjną,
mazistą zawiesinę wtłoczono również elementy klasycznego, mulistego Doom
Metalu, jak i przesyconego agresją, syfiastego HC/Punka i było to bez dwóch
zdań bardzo dobre posunięcie, gdyż faktury tych dźwięków uwypukliły dodatkowo
wysoce wymiotny charakter tego krążka. Czuć w tej muzyce patologiczne wibracje
charakterystyczne dla wczesnych produkcji Carcass, Dead Infection, Hideous Mangleus,
Squash Bowels, Phlegm, General Surgery, czy też Necrony, no i, co oczywiste,
nad całością unosi się swobodnie duch twórczości Autopsy i Mausoleum. Przepyszny
ochłap ropiejącego, ociekającego zepsutą krwią, nadzianego larwami muchy
plujki, śmiertelnego mięsiwa. Można się nażreć aż do obrzygania.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz