wtorek, 17 października 2023

Recenzja Iku-Turso „Ikuinen Kirous”

 

Iku-Turso

„Ikuinen Kirous” E.P.

Purity Through Fire 2023

Iku-Turso to fińsko / holenderska kapela założona w 2017 roku. Jakoś specjalnie głośno nigdy o nich nie było, ale faktem jest, że na koncie mają już trzy albumy i kilka mniejszych wydawnictw. Pod koniec października ukaże się ich najnowsza epka, która, jeśli chodzi o muzykę tego kwintetu, nie niesie ze sobą nic nowego. Po naciśnięciu przycisku „play”, po raz kolejny zaleje Was fala zimnych riffów i tremolo, płynąca w większej mierze w średnim tempie przy akompaniamencie delikatnie wycofanej sekcji rytmicznej i wrzaskliwych wokali holenderskiej części tego bandu, czyli Lafawijn’a. Kompozycje Iku-Turso na dziś są zupełnie pozbawione jakichkolwiek ciekawych rozwiązań czy też nowatorskich pomysłów. Z resztą jest tak od samego początku istnienia tej grupy. Nie jest to nic złego, bo w akordach dobywających się z „Ikuinen Kirous” i z wcześniejszych wydawnictw tej piątki artystów, słychać zamiłowanie do klasycznego black metalu z połowy lat dziewięćdziesiątych. Mam tu na myśli raczej ujęcie norweskie, gdyż w numerach tu zamieszczonych czuć charakterystyczny dla tamtego regionu vibe. Wiosła bujają odpowiednio, użyte melodie nie męczą zbytnią chwytliwością, a subtelnie użyte klawisze dodają kawałkom tajemniczości i tego specyficznego klimatu właściwego dla rodzącego się pod koniec ubiegłego wieku atmosferycznego bleczura. Umieszczone na granicy symfonicznej odmiany tego gatunku, spowijają upiorną mgłą lodowate i odhumanizowane riffy, które sprawnie mieszają się z tremolo, zabierając nas w tamte czasy, kiedy wszyscy zachwycali się takimi hordami jak Emperor czy wczesna Gehenna. Najnowsza produkcja Iku-Turso to siedem utworów tradycyjnego black metalu, którego chłód i hipnotyczność w fantastyczny sposób została podkreślona za pomocą umiejętnie użytych syntezatorów. Co ciekawe ubogacają one, nie psując zupełnie, dwa zamieszczone tutaj covery. Chodzi o „En Vind Av Sorg” oraz „Thornspawn Chalice” wiadomo kogo, które w wykonaniu Iku-Turso brzmią rewelacyjnie. Bardzo dobra epka, która w odróżnieniu od poprzednich nagrań tego zespołu, odznacza się chyba trochę większym chłodem i zadzierżystością. Dla fanów klasyki z pewnością będzie to mile spędzone 37 minut. Dla mnie było i to nie raz.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz