niedziela, 15 października 2023

Recenzja Ritual Clearing „Penitence”

 

Ritual Clearing

„Penitence”

Eternal Death 2023

Amerykański black metal jest jaki jest. Rzadko można spotkać kapelę, która wie, jak go zagrać, a zwłaszcza ci, chcący na siłę zapodać go w stylu skandynawskim. Czasem się im udaje i oto mamy na przykład taki Ritual Clearing, który zawiązał swój skład w 2019 roku. Trzy lata temu pojawiła się ich epka, a już niedługo, bo siedemnastego listopada wydadzą debiut. To co na nim będzie można usłyszeć jest kontynuacją muzykowania na „Ritual Clearing”. Tym razem dostaniemy sześć kawałków utrzymanych, jak poprzednio zresztą, w klimatach nawiązujących do drugiej fali gatunku w ujęciu raczej szwedzkim. Poszczególne numery oparte są na szybkich tremolo, którym towarzyszy charakterystyczny dla tego zespołu łomot perkusji. Akordy pędzą przed siebie jak arktyczna wichura, która cichnie tylko niekiedy, aby nagle rozpocząć od nowa swój taniec. Jak to bywa w przypadku black metalu z kraju, gdzie Sztokholm jest stolicą tak i tutaj z płynących tu fraz łeb wychylają wyraźne melodie, które jednak nie mają nic wspólnego z folkowymi i entuzjastycznymi podrygiwaniami. Dzięki niebywale chłodnym gitarom oraz prędkości w jakim wydobywają one z siebie dźwięk, są mniej chwytliwe niż te, do których zdążyli przyzwyczaić nas nie tylko Szwedzi. Wypływa z nich autentyczna nienawiść oraz szczególna posępność co powoduje, że atmosfera jaką kreują nie napawa optymizmem. Ritual Clearing na swojej pierwszej płycie buduje obraz zimnej i niekończącej się nocy, a prawie, że doskonałe, diabelskie charkoty wokalisty tylko podsycają jej mrok i niską temperaturę. Osobiście dawno nie słyszałem tak lodowatego materiału. Pomimo dość znacznej jego melodyjności poruszył mnie brudnym i drapiącym brzmieniem, które nadało mu niecodziennej ostrości. Niektóre brygady z krajów nordyckich powinny chyba wziąć przykład z tego kwintetu z Connecticut.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz