Fadheit
„Afterglow”
Telheim
Rec. 2023
Jeśli pamiętacie, trzy lata temu przedstawiałem
debiutancki krążek, bardzo zresztą obiecujący, Łódzkiego Fadheit. Dziś parę
słów o ich ostatniej, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, EP-ce. Jest to
bowiem pożegnalny materiał zespołu, dedykowany Adamowi Wołoszowi, wokaliście i
gitarzyście zespołu, który to przedwcześnie opuścił ten łez padół. Znajdziemy
na nim cztery kompozycje autorskie, będące rozwinięciem tego, co mogliśmy
usłyszeć na debiutanckiej płycie. Muzyka ta idealnie wpisuje się w szufladkę
„Polski Black Metal” i to nie tylko ze względu na wokale, śpiewane w naszym
języku narodowym. A jak już od tego zaczynam, to dodam, że teksty na
„Afterglow” są zdecydowanie z rodzaju tych dających do myślenia, a nie jedynie
niby filozoficznej grafomanii. Zresztą podoba mi się bardzo ekspresyjny sposób ich
wyrażania. Niby w ściśle określonych ramach, bez zbędnego silenia się na
awangardę, Adam potrafił niezwykle obrazowo malować płynące ze swojej poezji
uczucia. Muzycznie natomiast, znajdziemy
na tej EP-ce wiele nawiązań do drugiej fali black metalu. Rzecz w tym, że
Fadheir, w zasadzie od początku, nie komponowali jednokierunkowo. W ich
kompozycjach znajdzie się miejsce na ostre, jadowite riffowanie, ale i na mocno
chwytliwe melodie. I to właśnie one, mimo iż wcale nie przesadnie eksponowane,
stanowią główną zaletę „Afterglow”. Wspomniałem wcześniej o polskości tych
dźwięków. Faktem niepodważalnym jest, iż nasze, zwłaszcza młode zespoły, nie
zawsze zamierzenie, często budują swoje kompozycje w charakterystyczny sposób.
Nie mam bynajmniej na myśli tego, iż brzmią identycznie, ale być może to szkoła
Furii czy Mgły gdzieś tam podświadomie tkwi w umysłach muzyków. Przykładów
można by wytykać wiele, ale wskażę jedynie końcówkę „Dopamina”, gdzie po
akustycznym fragmencie następuje zryw jakby podkradziony Nihilowi z sali prób a
zaraz potem d-beatowy riff z
„Opentańca”. Absolutnie nie zarzucam Fadheit plagiatu, tym bardziej, że autorskich
pomysłów tu sporo, jedynie podkreślam, że inspiracje są czerpane z najlepszych
źródeł. Myślę, że ten materiał jest dowodem na systematyczny rozwój zespołu i
mogę jedynie domyślać się, iż druga duża płyta wprowadziła by Fadheit do
krajowej ekstraklasy. To jednak nigdy nie nastąpi a nam musi wystarczyć
ostatnie piętnaście minut zarejestrowane przez chłopaków pod tym szyldem.
Szczerze polecam.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz