czwartek, 5 października 2023

Recenzja Black Grail „Misticismo Regresivo”

 

Black Grail

„Misticismo Regresivo” (Reissue)

විරෑපී (Virupi) 2023

No i mamy kolejny skok w przeszłość, gdyż wyżej wymieniona produkcja została pierwotnie wydana w 2015 roku przez Uncreation Records w liczbie pięciuset kopii. Obecnie pragnie ją przybliżyć szerszej liczbie fanów, bo wydaje mi się, że ta chilijska kapela nie jest zbytnio znana, label ze Sri Lanki, Virupi. Tercet ten w zeszłym roku wypuścił całkiem niezłą epkę „VIII”, która niosła ze sobą pięć numerów black metalu w ujęciu lekko greckim, ale nawiązującym do początków tamtej sceny. Podobnie jest na omawianym debiucie Black Grail, lecz nie do końca. Zaczyna się dziwnie, bo pierwsze takty przypominają nieco „dwójkę” Paradise Lost, tak jest niemalże przez cały pierwszy utwór, który na finiszu dopiero zaczyna częstować szybszym tempem, aby nagle się urwać. Już od drugiego kawałka ci chłopcy z Santiago rozpoczynają właściwą dla siebie jazdę. Ich muzyka to szereg zakręconych i nieustannie zmieniających się riffów, które często i gęsto poprzecinane są schizofrenicznymi, piskliwymi zagrywkami i równie chorobliwymi solówkami. Całość zalatuje momentami totalnym chaosem. Nuty pędzą na jak na złamanie karku po to, aby nagle wyhamować, by za chwilę wybuchnąć ze zdwojoną siłą, przeradzając się tym samym w nieznośną kakofonię, której przygrywa wyraźny bas i tłukąca niemiłosiernie perkusja, a opętane wokalizy tylko potęgują jej zwyrodniałość. W ogóle odnoszę wrażenie, że „Misticismo Regresivo” jest swoistą oraz szaleńczą improwizacją, której gwałtowność wymyka się chwilami spod kontroli, a wtedy całkowicie traci swą spójność, zamieniając się w soniczną przemoc. Te trzy kwadranse to nieludzka próba na wytrzymałość, z której udało mi się wyjść cało, ponieważ zostałem przy zdrowych zmysłach. Pierwsza płyta Black Grail to obłąkana produkcja, okraszona hellenistycznym mistycyzmem, okresowo transowa i czasem skrajnie zagmatwana. Chora i nienawistna, choć chyba trochę przekombinowana. Zmęczyła mnie okrutnie. Jako że do odważnych świat należy, zapraszam na randkę z tą trójką muzyków… może was nie zgwałcą.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz