ASAGRAUM
„Veil Of Death, Ruptured”
Edged
Circle Productions 2023
Po
czteroletniej przerwie powabne wiedźmy z Holandii ponownie urządziły sabat
czarownic i poczęły przyzywać pradawne demony. Nie zważając na konsekwencję,
swój ze wszech miar bezbożny postępek postanowiły uwiecznić nagraniem i tak oto
powstał album „Veil of Death, Ruptured” Po przesłuchaniu owego krążka muszę Wam
powiedzieć, że Panie te przy pomocy przeklętych praktyk, pokrętnych modlitw i
zakazanych rytuałów, jakie tu usłyszymy, przyzywają, zaklinają, złorzeczą i bluźnią na
potęgę. Uszczegóławiając jednak nieco bardziej, „Veil of Death…”, czyli trzeci,
duży album hordy Asagraum, to materiał, gdzie na kanwie tradycyjnie surowego,
granego z pasją i oddaniem Black Metalu
II fali gatunku dziewczyny stworzyły prawdziwe, okultystyczne misterium. Ten
krążek jest niczym zimny pocałunek śmierci (oczywiście z języczkiem) przed
drogą w zaklęte labirynty piekielnych otchłani. Beczki sieją tu konkretny,
siarczysty rozpierdol, choć nie stronią także od zdecydowanie cięższych i
bardziej zróżnicowanych technicznie patentów, smolisty bas bulgocze złowrogo i
także potrafi fiknąć nomen omen kozła, zimne, jadowite riffy posiadają sporą
głębię, a ponure, bluźniercze wokale podkreślają diaboliczny charakter tego
krążka. Te niewątpliwie oddane ciemności niewiasty nie boją się romansować z
klimatycznymi, onirycznymi nierzadko, akustycznymi miniaturami, czy nieco mniej
oczywistymi dla czarciego metalu narzędziami. Nie stronią także od niszczących
dysonansów, wijących się, mizantropijnych warstw melodycznych, złowieszczych,
obrzędowych akcentów, czy hipnotycznych, krętych rozwiązań zarówno na
płaszczyźnie rytmicznej, jak i wioślarskiej. Niesamowicie mocną stroną
twórczości Asagraum jest również to, że horda ta potrafi w swej twórczości
wybornie połączyć ortodoksyjną, Szatańską furię z zawiesistą, okrytą całunem
ciemności, niemal transową atmosferą. Ich wściekła, zimna, ale dziwnie
urzekająca zarazem muzyka sprawia, że odpływasz do innego wymiaru, gdzie zło
ukazuje swą potęgę, majestat i pociągającą, mroczną wspaniałość. Kurczę, nie
spodziewałem się tego, a przeorała mnie ta Diabelska mantra niemożliwie. Sam
już nie wiem, czy to rzeczywistość, czy zły sen. Czuję zapach siarczanych
wyziewów. Rozkoszuję się atmosferą strachu i rozpaczy. Ulegam zakazanym,
wyuzdanym, sprośnym pragnieniom. Karmię się bólem. Ciemność ożyła. Uwierzcie
tym kobietom. „Zasłona Śmierci Pękła”. Dokonało się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz