IMPERIAL CRYSTALLINE ENTOMBMENT
„Ancient Glacial Resurgence”
Debemur
Morti Productions 2023
Wieje
chłodem od tej muzy, oj wieje, Chodem? Kurna co ja piszę? Drugi pełny album
Imperial Crystalline Entombment to prawdziwa, pieprzona burza śnieżna, która
swym oddechem zamraża i unicestwia wszystko, co nie zdążyło spierdolić z jej
zasięgu. Zaprawdę jebnięcie ma ta zamieć bardzo konkretne, więc ów mroźny walec
zbudowany z piekielnych podmuchów niszczy bezlitośnie, zanadto nie pierdoląc
się w tańcu. Od samego początku „Ancient Glacial Resurgence” uderza intensywną,
zimną, surową lawiną riffów, pod którą pogrzebany jest bas, siarczystymi
bębnami i bluźnierczymi, obłąkanymi wokalizami. Muzyka, która wypełnia tę
płytkę, to prawdziwy, nieubłagany, lodowy cyklon zakorzeniony w skandynawskiej,
II fali gatunku tak głęboko, jak to tylko możliwe. Słychać mocne spowinowacenie
twórczości ICE z klasycznymi już dziś produkcjami Marduk, Immortal, 1349,
Tsjuder, czy Emperor, a jadowite melodie przywodzą na myśl najlepsze lata Dark
Funeral. Muzycy zespołu nie naśladują jednak tylko wyśmienitych,
nieśmiertelnych wzorców, lecz
pozostawiają w tych dźwiękach swą własną tożsamość i charakterystyczny szlif rodem
zza wielkiej kałuży. Kręgosłup tych kompozycji jest więc na wskroś tradycyjny,
można by wręcz rzec, że diabelsko kanoniczny, a chwilami nawet mam wrażenie, że
celowo przerysowany, mimo tego jednak nie brak tu także bardziej złożonych,
umocowanych w Death Metalu struktur, gęstych akcentów harmonicznych, czy
uzależniającej, hipnotycznej, niemal transowej, wyrafinowanej instrumentacji.
Niby żadnych innowacji na tym materiale nie znajdziemy, ale jednak sporo się tu
dzieje i trzeba się skupić, aby ogarnąć tę nieprzeniknioną, mroźną nawałnicę. I
niewątpliwie, owa gęstość, monolityczna budowa tego krążka, oraz jego arktyczny
feeling, to największe atuty tej płytki, choć oczywiście niejedyne. Trudno
bowiem nie uchylić (choćby delikatnie) czoła przed techniczną sprawnością
muzykówi ich wyśmienitym warsztatem. Mnie „Starożytne Odrodzenie Lodowców”
podoba się na tyle, że na pewno postaram się o fizyczną kopię tego krążka.
Myślę także, że wszyscy, którzy cenią sobie twórczość hord, które wymieniłem tu
gdzieś wyżej w tej recenzji, mogą śmiało i bez kozery łykać dwójeczkę Imperial
Crystalline Entombment. Nie sądzę, aby pojawiły się jakiekolwiek refluxy, bądź
niekontrolowane wypróżnienia tylną twarzą. Dobry, naprawdę bardzo dobry
materiał. Mam nadzieję, że na kolejny nie będziemy musieli czekać prawie następnych
dwóch dekad.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz