sobota, 7 października 2023

Recenzja Manbryne „Interregnum: O Próbie Wiary i Jarzmie Zwątpienia”

 

Manbryne

„Interregnum: O Próbie Wiary i Jarzmie Zwątpienia”

Malignant Voices 2023

Manbryne to zespół na wskroś polski. No bo pochodzi z Polski, po polsku śpiewa, gra black metal w polskim stylu i wzbudza w Polakach typowo polskie emocje. Kiedy dwa lata temu ukazał się debiutancki album zespołu „Heilsweg: O Udręce Ciała i Tułaczce Duszy”, reakcje nań były mniej więcej takie, jak wygląda obecnie poparcie dla dwóch głównych partii politycznych w kraju. Jedni pluli i obrzucali gównem, choćby dla zasady, inni piali z zachwytu i bili głębokie pokłony, a opinie, przynajmniej te które zasłyszałem rozkładały się mniej więcej po połowie. Podejrzewam, że z „Interregum: O Próbie Wiary i Jarzmie Zwątpienia” będzie podobnie, gdyż album ten jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniczki. A i moje zdanie o muzyce Manbryne się za jego sprawą nie zmieni. Uważam bowiem, że nowy materiał w niczym nie ustępuje nagraniom sprzed dwóch lat. Panowie zresztą są na tyle doświadczonymi muzykami, że na spuszczenie z tonu czy wypuszczenie w świat czegoś, co byłoby nie do końca dopracowane sobie nie pozwolą. Na „Interregum…” dostajemy zatem czterdzieści minut drapieżnego black metalu o północnym rodowodzie z autorskim tuningiem. Bardzo ciężko wyróżnić tutaj którykolwiek z elementów, bowiem każdy z nich idealnie pasuje do reszty i w niczym nie odstaje. Gitary chłoszczą bezlitosnymi, płynnie tasowanymi akordami w taki sposób, by poszczególne kompozycje były chwytliwe a jednocześnie niosły ze sobą odpowiednią dawkę lodowej zawieruchy, sekcja rytmiczna działa precyzyjnie jak w szwajcarskim zegarku a potężny, pełen wściekłości wokal wypluwa z siebie niebanalne teksty w tak emocjonalny, pełen przejęcia sposób, że ciarki przechodzą po plecach. Zresztą na temat wkładu Pawła można by napisać dłuższy artykuł, ale ograniczę się do krótkiego stwierdzenia, że to obecnie chyba najsilniejszy blackmetalowy głos na naszym krajowym podwórku i jeden z najlepszych pisarzy. Podobnie jak poprzednio, Manbryne rzadziej zwalniają niż pędzą na pełnych obrotach, stosując w bardzo wyważony sposób akustyczne czy klawiszowe dodatki, lecz nawet w tych krótkich sekundach spokoju czuć, iż w muzyce czai się złość, od której rzeczony krążek aż kipi. Zrobiłem z tym albumem już wiele okrążeń, jednocześnie wracając na chwilę do debiutu, i powiem wam, że nie jestem w stanie wydać werdyktu, która z tych płyt jest lepsza. One obie są ponadprzeciętnie uzależniające i zniewalające. Jeśli posiedzimy z nimi dłużej, to niczym gęsty krzew jeżyn obrastają nas ze wszystkich stron, nie pozwalając wydostać się ze stworzonego przez siebie świata bez krwawiących ran. Jeżeli „Heilsweg…” was naznaczył, to sięgajcie po nowy materiał bez wahania. Gwarantuję, że po raz kolejny dostaniecie polski black metal z najwyższej półki.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz