wtorek, 17 października 2023

Recenzja Putrid Torso “Trails of Hypnotized Human Veins”

 

Putrid Torso

“Trails of Hypnotized Human Veins”

Pathologically Explicid Recordings 2023

Jeśli wierzyć wydawcy, to Putrid Torso po raz pierwszy zawiązali się w roku dwutysięcznym. Podobno panowie nagrali nawet jakieś utwory, ale im się odechciało i obaj zasilili w zamian Hopelessness. Po ponad dwudziestu latach znów poczuli chęć na wspólną randkę, wynikiem której jest materiał o widocznym w nagłówku tytule. No i dobrze, że tak się stało, zwłaszcza dla fanów brutalnego death metalu, bo taki właśnie kierunek obrali na debiucie dwaj Hiszpanie. Kiedy odpalimy sobie „Trails of Hypnotized human Veins”, to przez pół godziny litości nie zaznamy. Putrid Torso bombardują nas blastami oraz kilogramami szybkich, rozpruwających akordów. Słychać, że panowie paluchy mają sprawne i są żądni krwi, bowiem ich piosenki są równie brutalne co połamane. I w tym przypadku mam niestety małe „ale”. Mianowicie, napierdalająca na najwyższych obrotach perkusja (swoją drogą koleś w te klocki umi, nawet bardzo) nieco zagłusza to, co się na sześciu strunach dzieje, i trzeba nieco wytężyć ucho by wszystko dokładnie wyłapać. A jest tego sporo. Wokalista z kolei rzyganiem dostosowuje się do intensywności muzycznej, w wyniku czego dostajemy tutaj prawdziwą rzeź. Ujmując obrazowo, gdybyśmy włożyli świeży mózg do blendera i jakimś cudem zapomnieli o wieczku, to mielibyśmy obraz tego, co sonicznie prezentuje Putrid Torso. Wszystko upaprane w posoce i resztkach tkanki miękkiej. I filozofii tu żadnej nie ma, jest wyłącznie brutalny rozpierdol. Jeśli kochacie taplać się w porozrzucanych organach wewnętrznych przy dźwiękach Disavoved czy Disgorge, to Putrid Torso jest właśnie dla was. A gdyby podobne granie, tak jak mnie, nużyło was po dwóch – trzech sesjach, to nie traćcie na ten zespół czasu. Bo to pozycja typowa zero-jedynkowa, przeznaczona dla bardzo konkretnego odbiorcy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz