Insect Ark
„Raw Blood Singing”
Debemur
Morti Productions 2024
Insect
Ark jest solowym projektem niejakiej Dany Schechter, który założyła w 2011 roku
na nowojorskim Brooklynie. Obecnie mieszka w Berlinie i oprócz tego wchodzi
również w skład Swans, ale rzecz jasna nie zapomina o swoim własnym
przedsięwzięciu. Po dołączeniu do niej dwa lata temu perkusisty Khanate w
osobie Tim’a Wyskida, razem kontynuowali już wcześniej zapoczątkowane przez
Danę prace nad nowym albumem. Zaowocowało to powstaniem „Raw Blood Singing”,
przy nagrywaniu, którego gościnnie brali udział Ville Leppilahti (Oranssi
Pazuzu) oraz Colin Marston (Gorguts), który zajął się również miksem. Ci,
którzy nie znają twórczości Insect Ark pewnie i tak domyślają się, że nie jest
to twór stricte metalowy. Zresztą jakakolwiek kategoryzacja nie ma w tym
przypadku sensu, bo elementów, które składają się na muzykę tego zespołu jest
wiele więc nie da rady określić jej jednym lub dwoma słowami. Najnowszy krążek
Insect Ark to osiem utworów, które powstały w wyniku fuzji kilku gatunków.
Gęste i posuwiste riffy wraz z monumentalną sekcją rytmiczną to wpływy
drone-metalu. Trochę szybsze akordy, które rozciągane są po gryfie do granic wytrzymałości
wprowadzają odrobinę awangardowego rzępolenia. Spokojne momenty oparte na
syntezatorowych pływach i dusznych zagrywkach na pianinie pachną ambientem, zaś
zgrzytliwe i dość niepokojące tekstury zdają się być liźnięte eksperymentalnym
gotykiem. Wśród tych wszystkich pierwiastków unosi się aksamitny, ale także
niezwykle przejmujący głos założycielki Insect Ark, który spaja je w jedną,
nową i oryginalną strukturę. Jej oddziaływanie jest bardzo silne, ponieważ
przyciąga do siebie niczym czarna dziura, z tym, że nie niszczy, lecz funduje
słuchaczom emocjonalny sprawdzian. Ta zmienna muzyka momentami uspokaja i
powoduje, że wpadamy w introspektywne dywagacje. Gdy już robi się ciepło i miło
dopadają nas nagłe ataki dronów, bolesnych burdonów i gniotących riffów. Po
chwili przechodzą one w psychodeliczne i wysokotonowe wibracje, raniąc do
reszty naszą jaźń, aby znów uspokoić się i roztoczyć nad nami „kosmiczną
ciszę”. Obecne wydawnictwo Insect Ark zawiera niewątpliwie mroczne i
jednocześnie melancholijne kompozycje, które wprawdzie płyną w leniwym i
hipnotycznym tempie, ale potrafią również okresami ukazać swoje ekstremalnie
dynamiczne oblicze, wybuchając i uwalniając straszliwą energię. Pomimo
posiadania w sobie nerwowego napięcia i klaustrofobicznego charakteru,
paradoksalnie są pełne przestrzeni, w której bezkresie można pławić się bez
końca. Alternatywne i przygnębiające granie, bardzo ciekawe i perfekcyjnie
zaaranżowane. Polecam.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz