środa, 15 maja 2024

Recenzja Insect Ark „Raw Blood Singing”

 

Insect Ark

„Raw Blood Singing”

Debemur Morti Productions 2024

 


Insect Ark jest solowym projektem niejakiej Dany Schechter, który założyła w 2011 roku na nowojorskim Brooklynie. Obecnie mieszka w Berlinie i oprócz tego wchodzi również w skład Swans, ale rzecz jasna nie zapomina o swoim własnym przedsięwzięciu. Po dołączeniu do niej dwa lata temu perkusisty Khanate w osobie Tim’a Wyskida, razem kontynuowali już wcześniej zapoczątkowane przez Danę prace nad nowym albumem. Zaowocowało to powstaniem „Raw Blood Singing”, przy nagrywaniu, którego gościnnie brali udział Ville Leppilahti (Oranssi Pazuzu) oraz Colin Marston (Gorguts), który zajął się również miksem. Ci, którzy nie znają twórczości Insect Ark pewnie i tak domyślają się, że nie jest to twór stricte metalowy. Zresztą jakakolwiek kategoryzacja nie ma w tym przypadku sensu, bo elementów, które składają się na muzykę tego zespołu jest wiele więc nie da rady określić jej jednym lub dwoma słowami. Najnowszy krążek Insect Ark to osiem utworów, które powstały w wyniku fuzji kilku gatunków. Gęste i posuwiste riffy wraz z monumentalną sekcją rytmiczną to wpływy drone-metalu. Trochę szybsze akordy, które rozciągane są po gryfie do granic wytrzymałości wprowadzają odrobinę awangardowego rzępolenia. Spokojne momenty oparte na syntezatorowych pływach i dusznych zagrywkach na pianinie pachną ambientem, zaś zgrzytliwe i dość niepokojące tekstury zdają się być liźnięte eksperymentalnym gotykiem. Wśród tych wszystkich pierwiastków unosi się aksamitny, ale także niezwykle przejmujący głos założycielki Insect Ark, który spaja je w jedną, nową i oryginalną strukturę. Jej oddziaływanie jest bardzo silne, ponieważ przyciąga do siebie niczym czarna dziura, z tym, że nie niszczy, lecz funduje słuchaczom emocjonalny sprawdzian. Ta zmienna muzyka momentami uspokaja i powoduje, że wpadamy w introspektywne dywagacje. Gdy już robi się ciepło i miło dopadają nas nagłe ataki dronów, bolesnych burdonów i gniotących riffów. Po chwili przechodzą one w psychodeliczne i wysokotonowe wibracje, raniąc do reszty naszą jaźń, aby znów uspokoić się i roztoczyć nad nami „kosmiczną ciszę”. Obecne wydawnictwo Insect Ark zawiera niewątpliwie mroczne i jednocześnie melancholijne kompozycje, które wprawdzie płyną w leniwym i hipnotycznym tempie, ale potrafią również okresami ukazać swoje ekstremalnie dynamiczne oblicze, wybuchając i uwalniając straszliwą energię. Pomimo posiadania w sobie nerwowego napięcia i klaustrofobicznego charakteru, paradoksalnie są pełne przestrzeni, w której bezkresie można pławić się bez końca. Alternatywne i przygnębiające granie, bardzo ciekawe i perfekcyjnie zaaranżowane. Polecam.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz