Vredehammer
„God Slayer”
Indie Recordings 2024
Lubicie efektowne
granie? Takie, gdzie produkcja jest czyściutka, selektywność ostra niczym
telewizyjny obraz w 5K? Kiedy gitary zapodają dynamiczne riffy, które swą
dobitnością i melodyjnością chwytają za gardło i powodują, że serce rośnie?
Wszystko podbija rewelacyjnie pracująca perkusja, dobitne linie basu, a klimatu
dopełniają monumentalne wstawki na klawiszach i buńczuczne wokale? Jeśli tak,
to uważajcie, bo 24 maja pojawi się najnowsza płyta Vredehammer, a ona jest z
pewnością dla Was. To już czwarty krążek tego powstałego w 2009 roku projektu,
a moje pierwsze z nim spotkanie. Odpowiedzialny za wszystkie instrumenty na tym
albumie Per Valla, oprócz beczek, za które wskoczył sam Nils „Dominator”
Fjellström, stworzył mocny i chwytający za gardło black-death metal w ujęciu
estradowym. Nie darmo był nominowany do norweskiej nagrody Grammy, gdyż w moim
mniemaniu może uchodzić za tamtejszego odpowiednika Behemoth. Norweg komponuje
dopracowaną w każdym calu muzykę, w której nie ma zbiegów okoliczności. Tutaj
każdy dźwięk, dowolnie wybrany akord i pojawiające się w odpowiednim
tremolando, a także syntezatory nie są przypadkowe. Dobrze przemyślane
kostkowanie, w którym poszczególne techniki gry wzajemnie się przenikają i
płynnie przechodzą z jednej w drugą mają konkretne zadanie. Zbudować zwartą i
ekspansywną falę uderzeniową, która poza swoimi niszczycielskimi właściwościami
będzie łatwo wpadać w ucho i przy tym żonglować naszymi emocjami. Bezustannie
zmieniające się tempa z naciskiem na to średnie, wzmacniają siłę przekazu jak i
również szereg środków jak na przykład pogłos, którego użyto na „God Slayer”
nie tylko przy okazji wokali, ale także podczas niektórych tremolo. Są one
oczywiście umiejscowione w odpowiednich momentach, nadając groźnego i nieco
rytualnego klimatu. Bardzo dobrze wyprodukowany i podany w bajeranckim stylu
poczerniony decior, który swojego mainstreamowego usposobienia nie da rady w
żadnym razie się wyprzeć, ale też chyba go się nie wstydzi. Czy to dobrze, czy
źle… nie wiem. Ja nie gustuję, ale sprawdźcie.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz